„Bezprecedensowa” ilość odpadów
Chociaż minął już tydzień od przejścia burzy nr 5, wiele ulic w centrum starego miasta Vinh jest wciąż w nieładzie. Powalone drzewa nie zostały dokładnie uprzątnięte, a liście rozłożyły się przed zmieceniem, tworząc kępy na chodnikach, a nawet blokując studzienki kanalizacyjne. Obciążenie pracą pracowników firm Nghe An Urban Environment One Member Co., Ltd. i Vinh City Green Parks Company jest nadal bardzo duże.

„Przed burzą pracownicy spółki akcyjnej Vinh City Green Parks przycinali gałęzie na ulicach centralnych zgodnie z podpisaną ilością. Po burzy szybko usuwali połamane drzewa, pracując po 12-16 godzin dziennie. Jednak ilość pracy po burzy znacznie przekroczyła ludzkie możliwości, więc nie dało się jej wykonać szybciej” – powiedział Cao Anh Sang, pracownik techniczny spółki akcyjnej Vinh City Green Parks.
W samym starym mieście Vinh złamanych i powalonych zostało 33 000 drzew, podczas gdy firma zmobilizowała zaledwie ponad 100 osób. Ponadto, praca przy wycince powalonych drzew nie była prosta. Każdy powalony pień stanowił potencjalne zagrożenie. Niektóre drzewa były wyrwane z korzeniami i oplątane przewodami elektrycznymi, a niektóre gałęzie ważyły setki kilogramów i mogły spaść prosto z góry. Miękki, śliski grunt po deszczu dodatkowo zwiększał ryzyko wypadków.
„W dniach bezpośrednio po burzy presja czasu jest zawsze ogromna. Ludzie czekają na oczyszczenie dróg, przemysł energetyczny czeka na naprawę sieci energetycznej, rząd czeka na oczyszczenie terenu… Im bardziej pilna sytuacja, tym większe ryzyko wypadków. Jeśli nie masz doświadczenia i zdrowia, łatwo się rozpraszasz. A nawet niewielka nieuwaga może zagrażać życiu” – powiedział Tran Cong Ly (pracownik Vinh City Green Park Company).

Oprócz zielonej siły, pracownicy firmy Nghe An Urban Environment One Member Co., Ltd. ciężko pracowali również przy wywozie śmieci. Zaledwie kilka dni po burzy ilość śmieci z połamanych drzew, zgniłych liści, błota i domowych śmieci osiągnęła „bezprecedensowy” poziom.
Pan Pham Van Dung, lider zespołu nr 4, powiedział: „Od czasu burzy nie mieliśmy ani jednego dnia wolnego. Codziennie pracujemy na trzy zmiany, od 6:00 do 23:00, a czasami kończymy nawet o 1:00-2:00 w nocy, a pogoda jest kapryśna. W dniach po burzy doszło do przerw w dostawie prądu i wody. Cierpieliśmy, ponieważ wracaliśmy z pracy bez wody do prania, bez prądu do codziennych czynności, a następnego dnia musieliśmy chodzić do pracy w brudnych, mokrych ubraniach!”
Według pana Dunga, z powodu ciężkiej pracy pracownicy są poważnie pozbawieni snu i mogą spać gdziekolwiek. Na szczęście, w ciągu pierwszych kilku dni firma otrzymała terminowe wsparcie od wielu jednostek, które zatroszczyły się o życie pracowników, a niektóre grupy wolontariuszy i firmy wsparły je zasobami ludzkimi i pojazdami, co pomogło nieco skrócić czas realizacji. Pan Dung ma również nadzieję, że ludzie będą bardziej świadomi, ponieważ wiele dróg zostało właśnie odśnieżonych przez pracowników, a następnego dnia zobaczyli, jak wyrzucane są duże drzewa. Firma nie może wysyłać dużych pojazdów do obsługi tak odizolowanych miejsc.

Robiąc sobie przerwę w oczekiwaniu na przyjazd ciężarówki, która miała zabrać śmieci, pani Pham Thi Lien (ur. 1992, pracownica zespołu 5) zwierzyła się: „Od dnia, w którym pracowałam po godzinach po burzy, aż do teraz, nie widziałam mojego dziecka. Kiedy wychodziłam, dziecko nie spało, kiedy wróciłam, spało jak zabite. Ilość pracy jest ogromna, zarówno śmieci po burzy, jak i śmieci domowe. W firmie ktoś zemdlał z przepracowania”.
Bui Van Quy (ur. 1987, drużyna 5), z wychudzoną twarzą, powiedział: „W ostatnich dniach wszyscy schudliśmy z powodu przeciążenia. Mamy nadzieję, że ludzie i agencje okażą nam współczucie i podzielą się swoimi doświadczeniami, aby złagodzić te trudności”.
Potrzebuję współczucia i wsparcia
Sztorm nr 5 nie tylko powalił dziesiątki tysięcy drzew i pozostawił po sobie tysiące ton śmieci, ale także wywołał wiele sprzecznych opinii na temat kwestii wywozu śmieci. Jedną z najczęściej poruszanych dyskusji była kwestia, czy działania zapobiegawcze i pourazowe były wystarczająco powolne i drastyczne.

Niektórzy pytali: dlaczego nie przycięli drzew przed burzą, skoro po niej drzewa będą w nieładzie, a praca będzie znacznie trudniejsza? Niektórzy twierdzili nawet, że Vinh City Green Park Company ociągała się z realizacją swoich obowiązków.
W tej sprawie pan Nguyen Anh Dung, dyrektor spółki akcyjnej Vinh City Green Park, potwierdził: Firma prawidłowo i w pełni zrealizowała zakres prac zgodnie z umową z Ludowym Komitetem Miasta Vinh (stare), co oznacza wycięcie 2700 drzew. Co więcej, zaraz po burzy jednostka pilnie wyjechała i wycięła około 1000 kolejnych drzew, a wszystkie przekroczyły zakontraktowaną ilość.
Z siłą liczącą nieco ponad 100 osób, poradzenie sobie z dziesiątkami tysięcy powalonych drzew w krótkim czasie to ogromne wyzwanie. Chociaż nadal robią, co mogą, to jest to również czas, w którym potrzebują więcej współczucia i wsparcia ze strony ludzi.

W wielu przypadkach świadomość ludzi jest najskuteczniejszym rozwiązaniem. Pan Phan Linh (ur. 1981, okręg Thanh Vinh) powiedział: „Przed moim domem rośnie duże drzewo mango. Przed burzą nie mieliśmy czasu, żeby je przyciąć, ale zaraz po niej moja rodzina aktywnie je wycięła i uporządkowała najlepiej, jak potrafiła. Obciążenie pracą jest nadal ogromne, więc mam nadzieję, że wszyscy obywatele będą bardziej świadomi problemu”.
Burza minęła, święta się skończyły, ale ilość śmieci i drzew, które trzeba uprzątnąć i przetworzyć, jest nadal ogromna. Miasto może się naprawdę odrodzić tylko wtedy, gdy cały system i społeczność się do tego przyłączą. Robotnicy mogą być siłą napędową, ale aby życie szybko wróciło do normy, każda osoba i każda organizacja może zostać „wolontariuszem” we własnym domu i na swojej ulicy.

Source: https://baonghean.vn/nghe-an-cong-nhan-tang-ca-xuyen-le-ngay-dem-thu-don-rac-thai-cay-xanh-gay-do-sau-bao-so-5-10305774.html






Komentarz (0)