Usługa pogrzebowa
Pewnego wczesnego ranka, jeszcze przed wschodem słońca, nagle zadzwonił telefon w sklepie z trumnami w Mai Khanh. Po drugiej stronie linii przedstawiciel Czerwonego Krzyża w gminie An Bien zameldował: „Właśnie zmarł samotny staruszek w pobliżu wtorkowego targu…”. Pan Khanh bez wahania odpowiedział krótko: „Rodzina może być pewna, że się tym zajmę”. Następnie on i jego bracia w sklepie szybko załadowali trumnę i akcesoria pogrzebowe na ciężarówkę, zajmując się pogrzebem zmarłego. „Sprzedaję trumny, ale kiedy ktoś umiera bez trumny, w której mógłby spocząć, serce mi pęka! Dlatego obiecałem sobie, że pomogę każdemu, kto naprawdę ma kłopoty” – zwierzył się pan Khanh.
Pan Mai Hoang Khanh czyści karetkę charytatywną. Zdjęcie: BAO TRAN
Charytatywna karetka pana Khanha nie tylko zajmuje się pogrzebami, ale jest również „mostem życia” dla wielu biednych pacjentów. Pan Pham Minh Tri, mieszkający w Hamlet 2 w gminie An Bien, powiedział ze wzruszeniem: „Moja mama miała raka żołądka i często trafiała do szpitala. Dzięki karetce pana Hai Khanha moja rodzina mogła zabrać ją do lekarza i leczyć przez długi czas. Kiedy moja mama zmarła, pan Hai Khanh odwiózł ją do domu, nie biorąc ani grosza. Chociaż mojej mamy już nie ma, jestem mu na zawsze wdzięczny. Od czasu do czasu wysyłam mu trochę benzyny, żeby mógł dalej pomagać innym”.
Jego pospieszne kroki i podróże, niezależnie od pory dnia i nocy, stały się tutejszym mieszkańcom znajome. Pan Khanh kupił charytatywną karetkę w 2015 roku. Numer telefonu znajduje się na karoserii pojazdu, w mediach społecznościowych i jest połączony z Czerwonym Krzyżem, co ułatwia kontakt. Od tego czasu charytatywne podróże odbywały się wieloma drogami, czasami dowożąc pacjentów do miasta Can Tho i prowincji Dong Thap, Vinh Long...
Wolontariat z sensem i miłością
Wspominając niezapomniane zdarzenie, pan Khanh opowiedział, że kiedyś zawiózł biednego mężczyznę, który pracował jako najemny zbieracz ryżu w gminie An Bien, do miasta Can Tho, aby go hospitalizować, ponieważ ten życzył sobie leczenia w pobliżu swojego rodzinnego miasta. Mężczyzna miał wysokie ciśnienie krwi, krwawiące dziąsła podczas jazdy, musiał ciągle oddawać mocz i wielokrotnie zatrzymywać samochód przed domami. „Jechałem dalej i przepraszałem ludzi. Kiedy tam dotarłem, rodzina zebrała kilkaset tysięcy dongów i dała mi je, ale odmówiłem przyjęcia. Ciągle płakali i dziękowali mi, co bardzo mnie wzruszyło” – wspominał pan Khanh.
Wielokrotnie wykorzystywał nawet własne pieniądze, aby wspierać biednych pacjentów, którzy nie mogli sobie pozwolić na opłaty szpitalne ani jedzenie. „Niektórzy dzwonili, żeby podziękować i opowiedzieć o swoim powrocie do zdrowia. Czułem się bardzo szczęśliwy” – zwierzył się pan Khanh. Zapytaliśmy pana Khanha, dlaczego mógł pracować za darmo przez tyle lat. Uśmiechnął się i powiedział: „Żyję po to, aby po mojej śmierci ludzie nadal wspominali mnie z życzliwością i miłością. Pomaganie innym to również błogosławieństwo dla moich dzieci i wnuków. Za każdym razem, gdy komuś pomagam, jestem bardzo szczęśliwy. W przyszłości będę to kontynuował i mam nadzieję, że dołączą do mnie kolejni bracia, aby dobroczynność mogła się rozprzestrzeniać coraz szerzej”.
Pan Huynh Van Nhan – były przewodniczący Czerwonego Krzyża w mieście Thu Ba, w dystrykcie An Bien (stary), skomentował: „W ciągu ostatnich 10 lat sklep z trumnami Mai Khanh zapewnił mieszkańcom ogromne wsparcie. Kiedy umiera jedna osoba, nikt się nią nie zajmuje, pan Khanh dba o wszystko – od trumien, przez akcesoria pogrzebowe, po sam pochówek. Jest również pierwszą osobą, która wdrożyła w okolicy model charytatywnej karetki pogotowia, służąc ubogim całym sercem. Ta praca jest niezwykle ważna i ludzie z całego serca ją doceniają”.
W oczach mieszkańców An Bien, pan Khanh jest nie tylko sprzedawcą trumien, ale także osobą, która sieje ziarno godnego życia. Darmowe przejazdy i cenne trumny złagodziły ból wielu rodzin, przyczyniły się do solidarności wsi i okolicy oraz rozpowszechniły proste piękno życia.
BAO TRAN
Źródło: https://baoangiang.com.vn/nguoi-dan-ong-lo-viec-khong-ai-muon-a462759.html
Komentarz (0)