Koszmar 9-letniej dziewczyny w kulcie zła Matki Kościoła Boga
Piękna, utalentowana, delikatna... to przymiotniki, którymi ludzie określają Nguyen Thi Tuyet Mai po poznaniu dziewczyny urodzonej w 1995 roku. Mai ma wiele talentów, od śpiewu i gry na instrumentach po bycie konferansjerką. Miała też wszystko: rodzinę, przyjaciół i świetlaną przyszłość.
Po pięciu latach uczestnictwa w tym Kościele, wszystkie te dobre rzeczy stopniowo zamknęły się przed oczami Mai, ale z powodu ślepej wiary, Mai wciąż nie czuła tego. Dopiero gdy nagle uświadomiła sobie, że to miejsce to piekło na ziemi, ekstremalny, wielopoziomowy model, kłamstwo, które zagłusza wiele przyszłości i szczęścia… użyła słabych rąk, by spróbować ponownie otworzyć te stopniowo zamykające się drzwi i powrócić do życia, do którego pierwotnie należała.
W kawiarni w jednej z uliczek Hanoi , Mai nie potrafiła ukryć oburzenia, ilekroć wspomniała o Kościele i sztuczkach prania mózgów stosowanych przez tak zwanych proroków.
Mai powiedziała, że po raz pierwszy dowiedziała się o tej organizacji, siedząc w kawiarni. Tego popołudnia w październiku 2016 roku Mai odpoczywała po stażu. Bliska przyjaciółka zaprosiła ją na kawę, a Mai przyjęła zaproszenie. Kiedy dotarła na miejsce, oprócz przyjaciółki, Mai zobaczyła również nieznajomą osobę.
Mai jest nie tylko wszechstronnie utalentowana, ale także uczennicą, która uwielbia czytać książki. Kiedy usłyszała, jak jej najlepsza przyjaciółka przedstawia jej Biblię, słynną i bogatą w wiedzę, zaufała jej i zaciekawiła się nią, więc nie była nieufna i słuchała uważnie.
„Pod koniec sesji opowiedziano mi o Apokalipsie, o zniszczeniu Ziemi, ale istniał sposób, abym przetrwała ten dzień. Historia nabrała najbardziej dramatycznego wymiaru, gdy dwie przyjaciółki umówiły się na kolejną sesję. Na tym spotkaniu obiecały podzielić się ze mną sposobem na przetrwanie” – zwierzyła się Mai, dodając, że w tamtym czasie nie wiedziała, że jej przyjaciółka jest „świętą”.
Zgodnie z obietnicą, podczas drugiego spotkania Mai dowiedziała się o sposobie przetrwania Apokalipsy, czyli o rytuale Paschy. W tym rytuale, złudzenia o absolutnej opiece Boga, o życiu wiecznym po spożyciu chleba i wina, były wciąż na tyle trzeźwe, by nie dać się zwieść.
Widząc moje zmartwienie, mój przyjaciel zadzwonił do osoby piastującej ważne stanowisko w tym Kościele. Nie wiem, o czym rozmawiali, ale twarz mojego przyjaciela była dość napięta.
Gdy tylko wyłączyłem telefon, odwrócił się do mnie i powiedział: „Jeśli go teraz nie zabierzecie, pozwolicie mu umrzeć?”. Dopiero znacznie później zdałem sobie sprawę, że to, co słyszałem i na co byłem narażony, było w rzeczywistości sztuczką tej organizacji, mającą na celu zwabienie go i wypranie mu mózgu” – powiedział Mai.
Za radą i przyprowadzeniem przyjaciółki, Mai udała się do mieszkania, aby wziąć udział w ceremonii ochrony. Nie było tam żadnych przedmiotów kultu, po prostu przypominało to biuro. 6-7 osób w pomieszczeniu entuzjastycznie powitało Mai, zadając jej pytania niczym członkowie rodziny.
„Pierwsze wrażenie, jakie na mnie zrobili, było całkiem dobre, ale wciąż nie wierzyłem w to, co moi przyjaciele mówili o Apokalipsie. Postanowiłem jednak zostać w tym otoczeniu, ponieważ czułem się komfortowo dzięki otwartości i życzliwości wszystkich. Poza tym mam wolny czas i lubię czytać książki, więc zawsze traktuję to miejsce jako klub, w którym mogę się odstresować.
Później, gdy przez długi czas intensywnie angażowałam się w działalność tej organizacji, zrozumiałam, że zatrzymywanie się na najbardziej dramatycznych treściach lub kreowanie życzliwości i otwartości to sposób, w jaki ludzie są szkoleni, aby manipulować psychologią, skutecznie głosić kazania i prowadzić wielu ludzi na złe drogi” – podzieliła się Mai.
Przed oficjalnym świętem Paschy, które odbywa się każdego roku w kwietniu, Mai zostaje ochrzczona, aby - jak mówią tutejsi Prorocy - zapewnić jej ochronę w Dniu Sądu.
Jednak w tym czasie wiara Mai nie była wystarczająco silna, by móc zamienić swoją przyszłość na religię, o której nic nie rozumiała. Umysł Mai był jednak manipulowany przez groźby ze strony tej organizacji, dotyczące Jeziora Piekielnego i Końca Świata, przez co życie stawało się bardziej niepewne, jeśli Mai opuściłaby Stowarzyszenie lub nie poszła nauczać... uniemożliwiając uczennicy takiej jak Mai ucieczkę od strachu.
„Cytują werset ze swojej Biblii: «Pies wraca do swoich wymiocin, a świnia wraca do taplania się w błocie» i opowiadają historię o człowieku, który opuścił Kościół i zginął w wypadku lub oszalał, błąkając się po cmentarzu i nieustannie mamrocząc bzdury.
Te dowody wprawiły mnie w osłupienie. Jeszcze bardziej się przestraszyłem, gdy odkryłem, że to religia i użyłem Google'a, żeby wyszukać informacje o tej organizacji.
Wszystko, co znalazłam, wskazywało na to, że ten kościół szerzy przesądy, ale gdy zapytałam mojego przyjaciela, nie odpowiedział mi SMS-em, ale powiedział, żebym poszła do Syjonu – gdzie mieszka Bóg, panuje bezpośrednio i obiecuje odpuszczenie grzechów, gdzie obchodzone są 3 czasy i 7 uroczystych świąt nowego przymierza – i porozmawiała bezpośrednio” – wspomina Mai .
Informacje tworzone przez osoby spoza tego Kościoła są w całości oszczercze i fałszywe. Powinieneś słuchać tylko Proroka w Kościele, a nie kogokolwiek spoza tej organizacji, w tym swoich rodziców.
Twierdzili również, że Mai czytająca sprzeczne informacje w internecie została podsunięta przez diabła. Gdyby Mai uwierzyła w te słowa, straciłaby duszę i trafiłaby do Jeziora Piekielnego, gdzie spotkałoby ją wiele niebezpieczeństw i wypadków.
Ta organizacja zaszczepiła w Mai również przekonanie, że to jej rodzice ją urodzili, ale byli tylko jej rodzicami z krwi i kości, a ich dusze należą do diabła i będą przez niego kontrolowane. Dlatego nie powinna ufać swoim rodzicom.
„W tamtym czasie uczono mnie, żebym izolowała się od świata zewnętrznego, unikała kontaktów z przyjaciółmi i rodzicami, więc większość czasu spędzałam tutaj, studiując Biblię. Uczono mnie, że jeśli choć trochę zboczysz z drogi Bogu, zostaniesz przyciągnięty do diabła” – wspominała Mai.
Podczas spotkań w Zionie Mai i jej rodzeństwo rozmawiali tylko o Bogu Ojcu i Matce, Biblii, Królestwie Niebieskim, uwielbieniu, modlitwie... ale nigdy nie wspominali o nauce, pracy, ani relacjach społecznych.
Po lekcjach w tym miejscu Mai przestała szukać informacji o tej organizacji w internecie i zaczęła bać się wychodzić do ludzi. Mai bardziej ufała też Kościołowi, ponieważ uważała go za bezpieczne miejsce, podczas gdy społeczeństwo na zewnątrz należało do diabła.
Studiując swoją tak zwaną Biblię, Mai musiała również odrabiać pracę dyplomową, przez co nie miała prawie żadnego wolnego czasu. Bywały dni, kiedy chodziła do szkoły przez cały dzień i zanim zdążyła zjeść obiad, Mai odebrała telefon od kogoś z redakcji gazety z prośbą o przyjście i naukę.
Mai odmówiła, bo była zmęczona, ale oni i tak dzwonili, i to dużo. Czasem przekonywali ją miłością, czasem grozili Jeziorem Piekielnym i Apokalipsą. Używali też podstępów, mówiąc, że dzisiejsza lekcja jest bardzo ważna i można się jej nauczyć tylko raz, by rozbudzić ciekawość Mai i zwabić ją na wykład.
W pamięci Mai każda lekcja miała inną treść, czasami była to nauka , czasami fakty historyczne, a czasami treści odnoszące się do wydarzeń i wstrząsów światowych...
Kiedy jakaś teoria jest głoszona, ale nie jest prawdziwa, nie wydarzyła się, nie sprawdziła się, Prorok będzie manipulował psychologią „świętych” za pomocą rozumowania. Bóg da braciom i siostrom w Kościele więcej czasu, aby uczynili to i owo, jak na przykład pokutę i zadośćuczynienie.
Mai kiedyś zapytała znajomych, a nawet kogoś wysoko postawionego w organizacji, i otrzymała odpowiedź, prawdopodobnie w ciągu kilku miesięcy. Mai nauczyła się również lekcji „Pan Młody Przyszedł Spóźniony”, która mówi o tym, że Jezus spóźnił się, aby odebrać swoje dzieci, co oznacza, że koniec świata będzie opóźniony.
Uczymy się tego co roku. Na początku roku dowiadujemy się, że koniec świata jest już za kilka miesięcy, więc musimy więcej głosić, ratować więcej ludzi dla Kościoła, ale w połowie roku nie widzimy końca świata. Pod koniec roku go nie widzimy, więc uczymy się lekcji: Oblubieniec się spóźnia.
Kościół uczy nas również, że wychodzenie z domu w celach towarzyskich jest oznaką miłości doczesnej i tacy ludzie będą przeklęci. Podobnie chodzenie do pracy, żeby zarabiać pieniądze, chodzenie do szkoły i zapominanie o Bogu nie przyniesie nam błogosławieństw ani szczęścia.
Wtedy Mai zamyśliła się i przypomniała sobie lata, gdy była pochłonięta wirowym wygłaszaniem kazań, zapominając o swoich obowiązkach jako dziecko i nie mogąc zachować swojego żarliwego serca oraz miłości do śpiewania i czytania.
Nauczyło to również Mai, że w tym Kościele „święci” są jak gałęzie, a Bóg jest winoroślą. Jeśli gałęzie nie przynoszą owocu, Bóg je odetnie i wrzuci do Jeziora Ognia. Oznacza to również, że „święci” tacy jak Mai, którzy nie potrafią połączyć ludzi z Kościołem, zostaną wrzuceni do Jeziora Ognia.
Częściowo ze współczucia dla innych, którzy wkrótce będą musieli znosić cierpienie Apokalipsy, a częściowo ze strachu przed przekleństwem i wrzuceniem do Jeziora Ognia, Mai, podobnie jak wielu innych „świętych”, odłożył pracę, naukę i relacje społeczne, aby skupić się na głoszeniu. Poświęcili na to nawet wszystkie swoje pieniądze.
Mai wspomina, że pewnego razu, gdy grupa spotkała się przez Zoom, przyjaciel powiedział, że dużo płakał, ponieważ przez ostatnie kilka miesięcy jadał tylko makaron instant, aby zaoszczędzić pieniądze i skupić się na głoszeniu, i bardzo schudł. W tamtym czasie wielu ludzi, w tym Mai, chwaliło i podziwiało jego wiarę, ponieważ uważali, że poświęcił się i oddał Bogu.
Później, po opuszczeniu Kościoła, Mai, rozmyślając o swoich czynach i czynach innych „świętych”, doszła do wniosku, że był to sposób na niepotrzebne torturowanie siebie.
Ja też tak miałem. Kiedy robiłem projekt dyplomowy, Prorok, który się mną opiekował, ciągle dzwonił i prosił mnie, żebym głosił kazania, opiekował się tym i tamtym, wypełniając mój czas bez reszty, bez odpoczynku. W nocy spałem po 3-4 godziny, resztę czasu poświęcałem na pracę nad projektem, kazania i modlitwę.
Mój stan zdrowia pogarszał się z dnia na dzień, cierpiałem na wiele chorób, takich jak problemy żołądkowe, osłabienie fizyczne... ale ponieważ byłem już od jakiegoś czasu w Kościele, przesiąkłem tutejszą ideologią i bałem się, że zostanę przeklęty przez Boga, mimo to nadal starałem się jak najlepiej dbać o naukę, głosić ewangelię i służyć Kościołowi.
Nie miałam też wystarczająco pieniędzy na jedzenie i leczenie. Dużo płakałam i długo żyłam w nędzy.
Poza nabożeństwami (we wtorkowy wieczór i przez całą sobotę), przed świętami chodziliśmy do Syjonu, żeby posprzątać i ugotować. Myślałam też, że rodzice mnie wychowali i dali mi pieniądze na życie, więc po co miałabym służyć innym, ludziom, którzy nie mają ze mną nic wspólnego? Ale niestety, myślę tak tylko teraz, bo wcześniej ślepo słuchałam ich nauk – zwierzyła się Mai.
Mai kiedyś zwróciła się do Proroka, by się wypłakać i dać upust swoim wewnętrznym frustracjom, ale zamiast otrzymać słowa pocieszenia i otuchy, mężczyzna powiedział, że to powód do radości, droga, którą trzeba podążać, ponieważ Jezus przeszedł bardzo trudną drogę, a my, podążając tą drogą, powinniśmy być szczęśliwi, zamiast narzekać. Jeśli narzekamy, Bóg tego nienawidzi. Mai nadal znosiła te słowa.
Po odejściu z Kościoła i pracy zarobkowej, Mai zdała sobie sprawę, że ta organizacja odwodzi „świętych” od rzeczywistości, nieustannie czekając na Boże błogosławieństwo i modląc się. Rzeczywistość pokazała, że nawet „święci” chcąc uciec od ubóstwa i chorób, musieli pracować, aby zarobić i nie mogli się oszukiwać.
W 2018 roku, gdy włączyła się prasa i policja, Kościół zrewidował swoją doktrynę, nie jest już tak surowa i rygorystyczna jak wcześniej, rozluźniono zasady i pozwolono „świętym” na więcej pracy.
„Są ludzie, którzy odchodzą od Kościoła. Nie zastanawiają się, czy Kościół naucza dobrze, czy źle, ale po prostu uważają go za zbyt nędzny.
Jeśli chodzi o mnie, ciągłe studiowanie Biblii umacnia moją wiarę. Urodziłem się w dobrze wykształconej rodzinie, mój ojciec jest lekarzem medycyny tradycyjnej, moja matka nauczycielką i od najmłodszych lat miałem niewielki kontakt ze społeczeństwem. Kiedy studiowałem daleko od domu, z dala od rodziców, kazania docierały do mnie również wtedy, gdy moi przyjaciele byli zajęci swoimi projektami, więc nikt nie podążał za mną, nie doradzał mi ani nie wskazywał drogi. Studenci tacy jak ja są zawsze pierwszym celem Kościoła.
Przed rokiem 2018 wielu studentów dało się na to nabrać, wiele par rozwodziło się, ponieważ żona postępowała zgodnie z naukami Kościoła, mąż nie, i odwrotnie, co powodowało konflikty religijne w rodzinie: rodzice wyrzekali się swoich dzieci, dzieci opuszczały dom...” – powiedziała Mai.
Dalej: Rozpaczliwie walczący z piekłem na ziemi, „Kościół Boga Matki”
W trudnych czasach, walcząc z rozpaczą w piekle na ziemi zwanym Kościołem Boga, dziewczyna 9x wielokrotnie szukała śmierci jako sposobu na ucieczkę.
Źródło






Komentarz (0)