Pod koniec 2023 roku prezes Sundar Pichai ogłosił, że Google wkracza w „erę Gemini” – platformę sztucznej inteligencji (AI), która – jak ma nadzieję gigant wyszukiwania – pomoże mu odzyskać pozycję w wyścigu. Jednak nowa era charakteryzuje się kryzysem, którego podłożem są w dużej mierze czynniki wewnętrzne.
Mechanizm wewnętrzny
Skandal wokół generatora obrazów AI Gemini był tak poważny, że Pichai przyznał, że jest to „całkowicie niedopuszczalne”, zwłaszcza gdy dotyczy produktu Google o najwyższym priorytecie.
Najprostszym wytłumaczeniem tego bałaganu jest to, że Google posunęło się nieco za daleko ze swoją techniką szybkiego generowania obrazów – standardową w branży techniką, która polega na wstawianiu dodatkowych słów do komunikatu bez wiedzy użytkownika, a następnie wysyłaniu go do modelu AI w celu wygenerowania wyniku. Cofnięcie tej zmiany jest stosunkowo łatwe, a Google zapowiedziało, że AI Gemini powróci za kilka tygodni.
Jednak odpowiedzi tekstowe Gemini były bardziej problematyczne. Na przykład chatbot sugerował, że Elon Musk jest gorszy od Adolfa Hitlera, a także inne oczywiste uprzedzenia polityczne . Współzałożyciel Google, Siergiej Brin, przyznał, że firma „nie do końca rozumie”, dlaczego model „przechyla się w lewo”.
Nawet osoby z działu Zaufania i Bezpieczeństwa zastanawiają się, dlaczego i jak dochodzi do takich reakcji. „Z organizacyjnego punktu widzenia nie jest jasne, kto tam jest ani kto jest właścicielem czego” – powiedział informator Alex Kantrowitz z CNBC . „Prawdopodobnie jest to tak zorganizowane, aby nikt nie miał kłopotów, gdy coś pójdzie nie tak” – dodała osoba.
Według TheVerge , słabe opinie na temat Gemini i tak przeszły testy, ponieważ gigant wyszukiwania uznał, że produkt powinien zostać szybko wydany. Innym przykładem jest proces tworzenia obrazu w aplikacji Gemini, którego Gemini tak naprawdę nie obsługuje. W rzeczywistości jest to starszy model zamiany tekstu na obraz, który został dodany, aby „dotrzymać terminu”.
Zwolnienia i obniżki płac
Źródła The Verge podały, że zespół Play Store i dział marketingu w Googleplexie przeprowadziły zwolnienia, podobnie jak dział Trust & Safety oraz YouTube. Przedstawiciele giganta technologicznego odmówili podania szczegółowych informacji, ale zapowiedzieli, że koncentrują się na zmniejszeniu „biurokracji i hierarchii”, dając „pracownikom więcej możliwości współpracy z najbardziej innowacyjnymi i postępowymi osobami w firmie”.
Tymczasem z wiadomości e-mail i wewnętrznych dokumentów wynika, że chociaż większość pracowników Google nadal otrzyma podwyżki, większość nie otrzyma podwyżek na poziomie z lat ubiegłych.
Jednym z kluczowych obszarów dyskusji menedżerów Google są tzw. lokalne standardy wynagrodzeń, czyli w zasadzie wynagrodzenie za podobną pracę w innych firmach w tym samym regionie geograficznym.
Liderzy firmy są zachęcani do skupienia się na „szerszym obrazie, czyli na makroekonomii i stanie technologii” oraz na tym, jak Google wpisuje się w ogólną sytuację.
„W miarę jak dostosowujemy wynagrodzenia do lokalnych rynków, niektóre premie dla niektórych pracowników Google mogą być niższe niż w ubiegłym roku. Menedżerowie będą mieli dodatkowe fundusze uznaniowe, aby nagradzać tych, którzy osiągają wyjątkowo dobre wyniki i chcą ich doceniać i motywować, ale dodatkowe fundusze uznaniowe mogą być skromniejsze niż w latach ubiegłych, zwłaszcza premie” – czytamy w e-mailu od menedżera ds. kadr Google.
Źródło
Komentarz (0)