Co najmniej pięć osób zginęło 14 stycznia wczesnym rankiem w lodowatej wodzie u wybrzeży północnej Francji, gdy próbowały przepłynąć kanał La Manche, aby dotrzeć do Wielkiej Brytanii.
Ciało znaleziono w pobliżu plaży w miejscowości Wimereux, po tym jak 14 stycznia około godziny 1:45 czasu lokalnego zgłoszono, że ich łódź „ma kłopoty w pobliżu”, a niektórzy pasażerowie próbowali dotrzeć do brzegu – poinformowały w oświadczeniu francuskie władze morskie.
Incydent ten jest najnowszym z serii tragedii ostatnich lat. Zgony i akcje ratunkowe w ciemnościach i mroźnym zimowym powietrzu po raz kolejny unaoczniły niebezpieczeństwa związane z podróżą z Francji do Wielkiej Brytanii. Ujawniły również niezdolność rządów po obu stronach „Kanału Śmierci” do powstrzymania desperackich prób.
Marzenia toną wraz z przypływem
W oświadczeniu podano, że uratowano ponad 30 osób, z których dwie były w stanie krytycznym. Dodano również, że jedną osobę znaleziono nieprzytomną i hospitalizowano we francuskim porcie Boulogne-sur-Mer, a druga cierpiała na „ciężką hipotermię”.
Według agencji morskiej uratowano ponad 30 osób, ale anonimowe źródło podało agencji AFP, że około godziny 3 nad ranem zabrano około 70 migrantów, w tym „całe rodziny z dziećmi, niektóre bardzo małe”.
„Niektórzy ocaleni nie zostali i powiedzieli nam, że chcą udać się na dworzec kolejowy w Dunkierce, aby udać się do ośrodka zakwaterowania w Armentieres” – dodało źródło.
Francuski okręt wojenny patroluje kanał La Manche 14 stycznia 2024 roku, widok z plaży Wimereux w północnej Francji. Lokalna gazeta La Voix du Nord donosiła, że około 70 osób próbowało wejść na pokład małej łodzi, a dziesiątki osób wyciągnięto z lodowatych wód podczas nocnej akcji ratunkowej w Wimereux. Zdjęcie: Getty Images
Francuska straż przybrzeżna wysłała w ten rejon kilka statków, aby kontynuować patrolowanie morza i poszukiwania dryfujących ludzi.
Władze francuskie nie zidentyfikowały ofiar, nie podały ich pochodzenia ani przyczyny zgonu. Nie jest jeszcze jasne, co było przyczyną problemów ze statkiem. Lokalna prokuratura wszczęła dochodzenie.
Francuski urząd morski poinformował, że warunki poprawiły się po kilku dniach złej pogody, ale temperatura wody w kanale La Manche wynosiła około 9 stopni Celsjusza. Podkreślił również, że kanał La Manche jest jednym z najbardziej ruchliwych szlaków żeglugowych na świecie , przez który przepływa ponad 400 statków handlowych dziennie.
„To szczególnie niebezpieczny obszar, zwłaszcza w środku zimy, dla przeciążonych i niestabilnych statków” – stwierdziła agencja, która obejmuje swoim zasięgiem kanał La Manche i Morze Północne.
Holownik wyczarterowany przez francuską marynarkę wojenną nie mógł zbliżyć się do łodzi z migrantami 14 stycznia, ponieważ woda była zbyt płytka. Załoga użyła jednak sztywnego pontonowego pontonu, aby zabrać część osób z morza i wysadzić je na plaży, poinformowała francuska agencja morska. Pozostałych migrantów uratowały francuskie siły bezpieczeństwa lub śmigłowiec marynarki wojennej.
Mały ponton uszkodzony na brzegu w Wimereux, na północy Francji, 14 stycznia 2024 r. Zdjęcie: Sunday World
Jak poinformowały francuskie władze, w zeszłym roku dziesiątki osób zginęło podczas próby przekroczenia tego obszaru. W ostatnich latach najwięcej ofiar śmiertelnych odnotowano w 2021 roku – 27 osób zginęło, gdy ich łódź wywróciła się podczas jednej z prób.
Wielu z tych, którzy ryzykują życie, aby przybyć do Wielkiej Brytanii, ucieka przed trudnościami ekonomicznymi i przemocą na Bliskim Wschodzie czy w Afryce lub szuka „zielonego pastwiska”, aby spełnić swoje marzenia o lepszym życiu.
Często gromadzą się w małych, prowizorycznych obozach na północnym wybrzeżu Francji, zanim podejmą próbę przepłynięcia kanału La Manche w małych łódkach lub ukrycia się w ciężarówkach przejeżdżających przez tunel pod kanałem La Manche.
Palący problem
Według brytyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w ubiegłym roku liczba przepraw morskich spadła o 36%, a udaremniono ponad 26 000 takich prób.
Chociaż incydent z 14 stycznia miał miejsce po francuskiej stronie szlaku wodnego, a brytyjska Straż Przybrzeżna nie brała w nim udziału, tragedia ta wydarzyła się w czasie, gdy kwestia migrantów przybywających do Wielkiej Brytanii małymi łodziami staje się coraz bardziej paląca w polityce tego kraju.
Brytyjscy ustawodawcy mają w tym tygodniu debatować nad kontrowersyjnym projektem ustawy, który miałby na celu wskrzeszenie rządowego planu deportacji osób ubiegających się o azyl do Rwandy, który w zeszłym roku Sąd Najwyższy Wielkiej Brytanii uznał za nielegalny.
Konserwatywny rząd brytyjskiego premiera Rishiego Sunaka zobowiązał się do powstrzymania przypływu migrantów na małych łodziach, co stanowi jedynie niewielki ułamek osób ubiegających się o azyl przybywających do kraju – i jeszcze mniejszy odsetek w całej liczbie migrantów w Wielkiej Brytanii – jednak stało się to drażliwą kwestią.
Konserwatyści uczynili odstraszanie jednym z najważniejszych celów przed wyborami, które mają się odbyć w tym roku. Brytyjski minister spraw zagranicznych David Cameron powiedział lokalnym mediom 14 stycznia: „To rozdziera serce, ale to pokazuje, że musimy powstrzymać te łodzie, musimy położyć kres temu nielegalnemu handlowi”.
Brytyjski premier Rishi Sunak spotyka się z groźbami zarówno ze strony prawicy, jak i centrum Partii Konserwatywnej w związku z możliwymi poprawkami do ustawy o Rwandzie. Zdjęcie: The Times
Rządy Wielkiej Brytanii i Francji uzgodniły w zeszłym roku, że Wielka Brytania zapłaci Francji ponad 600 milionów dolarów w ciągu trzech lat, aby wesprzeć finansowanie dronów, nowego ośrodka detencyjnego i setek dodatkowych policjantów patrolujących plaże w północnej Francji. Jest to jedno z kilku porozumień, jakie oba kraje po obu stronach „Kanału Śmierci” zawarły w ostatnich latach, aby spróbować ograniczyć liczbę przepraw.
Cameron podkreślił 14 stycznia, że „ostatecznie jedynym sposobem na zatrzymanie tych łodzi jest przerwanie schematu przemytu ludzi” poprzez zadbanie o to, aby szlak z Francji do Wielkiej Brytanii „nie działał”.
Jednak organizacje zajmujące się prawami człowieka twierdzą, że obecny model azylowy w Wielkiej Brytanii jest nieskuteczny i powoduje ogromne straty ludzkie.
Sonya Sceats, dyrektor naczelna organizacji charytatywnej Freedom From Torture, która wspiera osoby ubiegające się o azyl w Wielkiej Brytanii, powiedziała, że to ocaleni i uchodźcy płacą cenę za restrykcyjną politykę rządu brytyjskiego.
„Rozpaczliwie potrzebujemy sprawiedliwego i współczującego systemu azylowego” – powiedziała pani Sceats .
Minh Duc (według NY Times, Euronews)
Źródło
Komentarz (0)