
Powrót pana Le Van Sanha sprawił, że jego żona Ha była niezwykle szczęśliwa - Zdjęcie: LE TRUNG
10 listopada „bohaterowie” Phan Duy Quang i Le Van Sanh otrzymali certyfikaty zasług od Ludowego Komitetu Specjalnej Strefy Ly Son w Quang Ngai za stawienie czoła burzy i wyruszenie w morze, aby ratować ludzi. Dwoje ocalałych wróciło do domu szczęśliwie, doceniając życzliwość, jaką okazali im wszyscy.
Cudownie przeżyłem, wielokrotnie widziałem statki płynące z prośbą o pomoc
Pan Sanh wspominał chwile, gdy widział statek i próbował dopłynąć, aby wezwać pomoc, ale mu się nie udało. 48 godzin dryfowania po morzu, mając tylko kamizelkę ratunkową, bez jedzenia, a był taki moment, gdy pan Sanh nie miał nawet kamizelki ratunkowej, a i tak przeżył. To był prawdziwy cud.
Pan Sanh powiedział, że o godzinie 15:00 6 listopada widział, jak pan Duong Quang Cuong poszedł na molo na wyspie Ly Son i wskoczył do morza. Fale były wtedy bardzo silne, ale mimo że wiedzieli, że ich życie jest bliskie, pan Sanh i pan Quang odważyli się i wypłynęli łodzią na morze, aby ratować ludzi.
„Nie myślałem wiele, po prostu wiedziałem, że muszę zrobić wszystko, co w mojej mocy, żeby uratować Cuonga. Życie i śmierć były blisko, więc jeśli mogłem go uratować, zrobiłbym to” – wspominał.
Wzburzone morze było tak potężne, że odpychało łódź coraz dalej. Wtedy sztorm numer 13 oficjalnie dotarł do brzegu. Pan Cuong i pan Quang byli wyczerpani i chcieli „odpuścić”, ale pan Sanh spojrzał w stronę wyspy i wciąż widział góry i światła. Zachęcił go: „Nie poddawaj się, twoja żona i dzieci czekają na ciebie w domu”.
O godzinie 20:00 6 listopada fale zatopiły łódź. Pan Sanh wciąż „zakotwiczył” wiarę, wspierając pana Quanga i pana Cuonga, mówiąc: „Postarajcie się trzymać razem, przetrwajcie burzliwą noc, jutro, gdy niebo się uspokoi, statek przybędzie na ratunek”.
Trzy osoby w trzech kamizelkach ratunkowych trzymały się nawzajem, aby się ogrzać i dryfowały z prądami oceanicznymi. Ale potem pan Cuong stopniowo osłabł i został oddzielony od grupy przez fale. „Był wtedy księżyc, spojrzałem w kierunku Cuonga i krzyknąłem, dodając mu otuchy, ale nie zareagował. Myślałem, że już po nim” – powiedział pan Sanh.
Wtedy pan Quang był wyczerpany i powiedział do pana Sanha: „Jestem tak zmęczony, że chyba odpuszczę. Jeśli masz jeszcze siłę, płyń dalej”. Pomimo zachęt pana Sanha, morze wciąż stopniowo oddzielało ich od siebie. Choć ledwo się widzieli na morzu, nie mieli dość sił, żeby się nawzajem pocieszyć.
Pan Sanh, będąc sam na morzu, dzięki swoim umiejętnościom podążania za prądami oceanicznymi, za każdym razem, gdy zobaczył statek, starał się jak najlepiej płynąć, aby wezwać pomoc.
„Były chwile, kiedy podpływałem blisko statku i próbowałem krzyczeć, ale statek wciąż się zbliżał i nie zatrzymywał się, żeby mnie uratować. Prawdopodobnie mnie nie widzieli” – powiedział pan Sanh.

W chwili uratowania pan Sanh nie miał na sobie kamizelki ratunkowej, a jego stan psychiczny nie był stabilny – zdjęcie: AN VINH
Kiedy jego umysł nie był już stabilny, Sanh został uratowany.
Bohater Le Van Sanh policzył co najmniej 5 razy, że widział statek bardzo blisko siebie. Był nawet moment, kiedy podpłynął, aby „zablokować przód”, zdjął kamizelkę ratunkową, aby zasygnalizować wezwanie pomocy, ale mu się nie udało. Od tego momentu Sanh próbował ponownie założyć kamizelkę ratunkową, ale mu się to nie udało i zaczął płynąć pieszo.
O godzinie 16:00 8 listopada, dokładnie 48 godzin po tym, jak pan Sanh i pan Quang wskoczyli do morza, aby uratować pana Cuonga, bohater Le Van Sanh został uratowany. Chwilę tę uwiecznili poszukiwacze. Pan Sanh z przerażoną miną płynął w kierunku statku An Vinh Express.
„Kiedy An Vinh Express przybył mi na ratunek, pomyślałem sobie: »Pływałem w morzu, dlaczego statek mnie uderzył?«. Miałem wrażenie, że straciłem równowagę psychiczną, zapomniałem, że dryfuję przez burzę” – powiedział pan Sanh.
Pan Quang powiedział, że gdyby nie słowa otuchy pana Sanha, poddałby się, gdy łódź zatonęła kilka godzin później.
Pan Quang nie spodziewał się, że po 48 godzinach dryfowania, sztormów i silnych fal doprowadzi go do Morza Gia Lai , ponad 100 km od Ly Son. O godzinie 9:00 rano 8 listopada pan Quang został odnaleziony i uratowany przez statek Hai Nam 39. Wtedy pan Quang powierzył swoje życie kamizelce ratunkowej i prądom oceanicznym.
„Nie miałem dość sił, żeby płynąć. Widziałem statek w pobliżu, ale nie mogłem zawołać ani nic powiedzieć, żeby do niego dopłynąć. Ale ocean mnie kocha, więc zostałem uratowany jako pierwszy” – powiedział pan Quang.
O godzinie 18:00 8 listopada łódź rybacka z Quang Binh odkryła i uratowała ostatnią osobę, pana Cuonga, który zakończył swoją podróż dryfując po wzburzonym morzu i cudem przeżył.
Mieszkańcy Ly Son odpalali fajerwerki i głośno wiwatowali, aby uczcić święto. Nawet ci, którzy spędzili życie na morzu, nigdy nie pomyśleli, że trzy osoby mogą przetrwać 48 godzin na morzu, w sztormie i przy ekstremalnie wysokich falach.
Source: https://tuoitre.vn/48-gio-song-sot-than-ky-tren-bien-5-lan-thay-tau-co-boi-lai-cau-cuu-20251110105012839.htm






Komentarz (0)