„ To pytanie, które słyszę cały czas, a odpowiedź brzmi: »media społecznościowe cię nie słuchają«” – stwierdził Jake Moore, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa, zapytany o obawy związane z ukierunkowanymi praktykami reklamowymi platform internetowych.
Jake jest obecnie globalnym doradcą ds. cyberbezpieczeństwa w firmie ochroniarskiej ESET, z ponad dziesięcioletnim doświadczeniem w walce z zagrożeniami online. Na podstawie swojego doświadczenia potwierdza, że Facebook, Meta, Instagram i inne serwisy społecznościowe nie podsłuchują rozmów.
„ Nie mają możliwości podsłuchiwania. Nigdy nie widziałem żadnych solidnych dowodów naukowych potwierdzających to podejrzenie, za to słyszałem tysiące zmyślonych anegdot ” – powiedział.
Skoro więc Facebook nie podsłuchuje, w jaki sposób portal społecznościowy może wyświetlać reklamy dopasowane do potrzeb użytkowników wkrótce po tym, jak poruszą oni istotny temat w swoich rozmowach? Mogą to być reklamy przedmiotów osobistych, artykułów gospodarstwa domowego, a nawet zachęta do zakupu poduszki o dowolnym kształcie.
Przede wszystkim użytkownicy muszą zrozumieć, że telefon ma możliwość „nasłuchiwania” dźwięków z otoczenia, w tym treści rozmów użytkownika. Funkcja ta pozwala wirtualnym asystentom rozumieć i działać, gdy tylko mają na to zgodę. Na przykład, jeśli użytkownik powie „Siri” lub „OK Google”, smartfon będzie musiał zareagować i zacząć oczekiwać na polecenia.
Użytkownicy są zawsze sceptyczni co do możliwości podsłuchiwania, jakie oferują portale społecznościowe i inteligentne urządzenia w ich otoczeniu.
Smartfony nie mogą jednak podsłuchiwać wszystkiego, co mówią ich właściciele, bez ich wiedzy. Nie mogą też wyodrębniać rozmów i wyświetlać użytkownikom reklam z aplikacji na podstawie informacji uzyskanych z mikrofonu.
Ograniczenie to nie przeszkadza firmom takim jak Meta czy Google w zdobywaniu informacji o właścicielach urządzeń, czasami nawet większej, niż im się wydaje.
Firmy te znają wiek, płeć, status rodzinny, miejsce zamieszkania, odwiedziny lub pracy każdej osoby, jej znajomych, zainteresowania, informacje, których szuka, treści, które konsumuje, popularne marki produktów i tematy, którymi się interesuje.
Wszystko to znajduje się już w bazach danych Meta i Google. BigTechy (duże firmy technologiczne) również „umieją” łączyć ze sobą wszystkie powyższe dane. To połączenie tworzy sieć informacyjną, która służy do „zawężenia” rodzaju reklam, które system uznaje za najbardziej odpowiednie dla użytkowników, czyli reklam, w które najprawdopodobniej klikną.
Innym czynnikiem wpływającym na to zjawisko jest generowana przez mózg uwaga, której ludzie rzadko dostrzegają. Na przykład, kupujesz nowy samochód i wkrótce zaczynasz zauważać na drodze wiele podobnych aut tego samego producenta, modelu lub koloru (w tym samym czasie, co ty).
Oczywiście, numer pojazdu nie pojawia się przed naszymi oczami ot tak, po zakupie nowego samochodu, ale dlatego, że nasz mózg zaczyna zauważać cechy samochodu, który właśnie kupiliśmy.
To samo dzieje się z treściami w Internecie, gdzie mózg stara się skupić na jednym (lub kilku) ważnych, bieżących i możliwych do natychmiastowego zastosowania faktach, aby uniknąć przytłoczenia odbiorców informacjami.
Wiele badań potwierdza, że ludzie wypowiadają tysiące różnych słów każdego dnia, z których część to słowa kluczowe związane z produktami, usługami lub reklamami online. Jednocześnie liczba reklam, które jesteśmy „zapraszani do konsumowania”, sięga setek każdego dnia.
Gdyby telefony podsłuchiwały i wyświetlały reklamy targetowane, liczba trafnych wyświetleń byłaby ogromna, a nie zaledwie kilka. Ludzie jednak nie zwracają uwagi na setki przypadków, w których reklamy „prześlizgują się” po tym, o czym już wspomnieli. Zamiast tego użytkownicy zwracają uwagę tylko na dopasowania, ponieważ to, co jest wyświetlane w reklamie, już istnieje w ich umyśle, w rozmowie z kimś.
Jak wspomniano, zarówno Meta, jak i Google świetnie radzą sobie z łączeniem posiadanych danych, a nawet zestawianiem ich ze sobą, co pozwala im lepiej zrozumieć użytkowników i ich nawyki, niż oni sami rozumieją siebie.
Jeśli nagle po tym, jak wspomnisz o swojej ulubionej restauracji, zobaczysz jej reklamę, prawdopodobnie dlatego, że BigTech wie, że byłeś tam wielokrotnie o określonej porze dnia, więc reklama wyświetli się niezależnie od tego, czy o niej wspomnisz, czy nie.
Khanh Linh
Źródło
Komentarz (0)