103-letnia kobieta opowiada historię ucieczki przed powodzią z dwoma psami w biednej dzielnicy przy moście Long Bien
Środa, 18 września 2024, 13:45 (GMT+7)
Przybywszy do Hanoi w 1972 roku, pani Tran Thi Tham (urodzona w 1921 roku) pracowała jako zbieraczka złomu i uliczna sprzedawczyni. Niedawna, historyczna powódź poważnie uszkodziła jej zrujnowany wynajęty pokój u podnóża mostu Long Bien, a cały jej dobytek został porwany i zniszczony.
10 września poziom wody w Rzece Czerwonej podniósł się, powodując poważne powodzie w całym nadrzecznym obszarze Hanoi. Zdjęcie pensjonatu u podnóża mostu Long Bien zostało zarejestrowane 11 września.
Rankiem 18 września, po wielu dniach zalewania, biedna dzielnica wydawała się opustoszała. Woda opadła, ale konsekwencje dla tutejszych mieszkańców były ogromne. Wiele domów było całkowicie zalanych, a błoto wciąż przylegało do dachów.
Uboga dzielnica u podnóża mostu Long Bien jest domem dla bezdomnych. Zbierają pieniądze, aby wynająć tu pokój za kwotę od 1 miliona do 1,5 miliona VND, nie wliczając prądu i wody.
Wśród lokatorów jest pani Tran Thi Tham (z Kinh Mon, Hai Duong ). Urodziła się w 1921 roku, w tym roku kończy 103 lata i choć jest już stara, wciąż jest zdrowa i ma jasny umysł. Codziennie sprzedaje patyczki higieniczne i zabawki dla dzieci na targu Dong Xuan w starej dzielnicy Hanoi.
Powiedziała, że 9 września cała okolica musiała się ewakuować, aby zapewnić sobie bezpieczeństwo, ponieważ poziom wody w rzece wzrastał. „Moi sąsiedzi kazali mi iść do Komitetu Ludowego Dzielnicy Phuc Xa, ale ponieważ nadal miałam dwa psy, nie poszłam i podeszłam do bramy targu Long Bien, żeby położyć się pod straganem z owocami” – powiedziała.
„Cenię moje dwa psy ponad życie. Towarzyszą mi dniem i nocą. Brama targu Long Bien nie była zalana. Byłam tam, ktoś mnie nakarmił i dał mi wodę, więc byłam zdrowa” – wyznała.
Po pięciu dniach opuszczania domu, 14 września, pani Tham i mieszkańcy biednego pensjonatu wrócili. Ich oczom ukazał się obraz zniszczenia – wszystko zostało zmiecione z powierzchni ziemi lub zatopione w błocie. Dodała: „Zdążyłam zabrać tylko swoje dokumenty osobiste i dwa psy. Zabawki i patyczki higieniczne na sprzedaż były przechowywane w wózku i przewożone przez młodych mężczyzn z sąsiedztwa do miejsca, gdzie ktoś się nimi zaopiekuje”.
Jeszcze wczoraj (17 września), w Święto Środka Jesieni, pani Tham, mimo że była bardzo zmęczona, nadal pchała wózek, żeby sprzedawać bębny (rodzaj zabawki dla dzieci). Sprzedała tylko 6 sztuk w ciągu całej nocy, ale i tak była bardzo szczęśliwa, bo ktoś je kupił, żeby zaoszczędzić pieniądze na leki, kiedy ona była chora.
Mieszkając w Hanoi od 52 lat, powiedziała, że początkowo mieszkała na małej łódce na Rzece Czerwonej, ale potem władze okręgu Phuc Xa przekonały ją do przeniesienia się na ląd i wynajęcia lokum, ponieważ przebywanie na łódce było bardzo niebezpieczne. Ma dwoje dzieci, chłopca i dziewczynkę, oraz dwoje wnucząt, ale jedno z nich zostało mnichem w pagodzie, a drugie podążyło za matką, by zamieszkać w nieznanym miejscu. Jej syn zmarł na ciężką chorobę ponad 20 lat temu, a ona straciła kontakt z córką, która wyjechała do pracy daleko w Chinach.
Na starość wciąż jest sama. Dlatego ma psy, które dotrzymują jej towarzystwa. Powiedziała, że jej dochód ze sprzedaży towarów na ulicy i zbierania odpadów wynosi około 60 000–100 000 VND dziennie, co wystarcza na opłacenie pokoju i jedzenie warzyw. „W ciągu ostatnich kilku dni dobroczyńcy przychodzili, żeby dać nam ryż i wodę. Jesteśmy bardzo szczęśliwi” – dodała.
Rankiem 18 września pensjonat ukazał się w ciemnym i wilgotnym świetle.
Mężczyźni z okolicy próbują zbierać śmieci, aby ludzie mogli wrócić do swoich codziennych zajęć.
„Pracujemy już dwa dni i jeszcze nie skończyliśmy. Jestem bardzo zmęczony, ale wciąż musimy żyć, więc musimy próbować” – powiedział mężczyzna z Hung Yen .
Starsi ludzie noszą lekkie ciężary, niektórzy piorą, inni zmywają, jeszcze inni suszą... każdy dokłada swoją cegiełkę.
Książki, rzeczy osobiste, walizki... pozostałe po powodzi są rozłożone i suszone tuż u podnóża mostu Long Bien.
Pani Pham Thi Luyen i jej rodzina sprzątają wynajęty pokój. „Dziś rano otrzymaliśmy czystą wodę od darczyńców. Chcemy wkrótce mieć prąd i czystą wodę, żebyśmy mogli z niej stabilnie korzystać” – powiedziała pani Luyen.
Na zdjęciu pan Hoc i jego siostrzeniec. Powiedział, że jest niepełnosprawny od dziecka i od dawna mieszka w Hanoi, ale nie zaoszczędził pieniędzy z powodu leczenia, więc musiał wynająć pokój w tej dzielnicy. „Mój dom stoi blisko rzeki, więc nic nie zostało, ściany są nadal wilgotne od wody. Wczoraj ktoś dał mi wentylator, ale nadal nie mam prądu” – zwierzył się pan Hoc.
Zdjęcie przedstawiające ludzi sprzątających i ponownie wykorzystujących przedmioty nadające się do użytku po powodzi.
Zaledwie kilkaset metrów od centrum Hanoi, u stóp mostu Long Bien, znajduje się osiedle pensjonatów, w którym mieszkają pracownicy z wielu miejsc. Od wielu lat, zwłaszcza w okresie świątecznym, władze lokalne i wszystkie szczeble administracji państwowej zwracają uwagę na sytuację osób w trudnej sytuacji, zwłaszcza tych mieszkających u stóp mostu Long Bien.
Le Hieu
Source: https://danviet.vn/cu-ba-103-tuoi-ke-chuyen-chay-lu-cung-hai-chu-cho-tai-xom-ngheo-chan-cau-long-bien-20240918131218741.htm






Komentarz (0)