W małej nadmorskiej wiosce w regionie centralnym, której trzy strony pokrywają góry, a jedna z nich jest zwrócona w stronę morza, na kratownicach zwisają dynie ważące nawet 60-70 kg. Dla tutejszych mieszkańców dynie te są częścią życia, tożsamości i marzenia o turystyce z pól i ogrodów.
Jedna dynia, wiele wartości
Bau Chanh Trach to nizinny obszar położony między wioskami Chanh Trach 1 i 2 w gminie Phu My Dong w prowincji Gia Lai . Legenda głosi, że dawno temu olbrzym uniósł dwie góry, aby zablokować rzekę potworów. W tym momencie drążek nośny złamał się, a góry runęły, tworząc barierę aluwialną. Od tamtej pory ta ziemia stała się żyzna, każda roślina może tu dobrze rosnąć, a „dziwne kwiaty i rzadkie rośliny”, takie jak olbrzymia dynia czy trzymiesięczny kleisty ryż, stały się dumą tutejszej ludności.
Nikt nie potrafi wyjaśnić, dlaczego dynia olbrzymia w Chanh Trach może osiągać wagę nawet kilkudziesięciu kilogramów. Naukowcy uważają, że jest to połączenie rzadkich, rodzimych zasobów genetycznych, szczególnych warunków glebowych, takich jak gruba warstwa gleby aluwialnej, dobrze odwodnione piaszczyste dno, umiarkowany klimat, lekka morska bryza oraz tradycyjne techniki rolnicze przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dlatego mieszkańcy Chanh Trach nie nazywają dyni olbrzymiej specjalnością w sensie komercyjnym. Jest ona dla nich częścią pamięci wioski, uprawą, która jest kojarzona z wieloma pokoleniami, niezastąpionym powodem do dumy.
Pan Le Ba Bien, znany jako strażnik lokalnej duszy dyniowej, oprowadził nas po swoim 500-metrowym ogrodzie dyniowym. Ponad 200 pędów dyni jest tu gotowych do zbioru, a każdy z nich pozostawia tylko jeden owoc, co stanowi sekret rozwoju owoców do maksymalnej wagi i jakości. „Od czasów mojego dziadka uprawiam dynię, ale nie ma w tym żadnego sekretu. Choć uprawa tej dyni nie jest łatwa, wręcz przeciwnie – jest bardzo „trudna”! Przede wszystkim trzeba bardzo starannie dobrać odmianę, gleba musi być luźna, podlewać na czas i nawozić w odpowiedniej ilości. Dlatego codziennie chodzę do ogrodu dwa razy – wcześnie rano i chłodnym popołudniem – i zajmuję się roślinami jak dzieckiem” – powiedział pan Bien.
W innych miejscach dynia jest pożywieniem, ale w Chanh Trach stanowi zróżnicowany ekosystem. Ludzie sprzedają zarówno owoce, jak i pędy dyni, sok z pędów dyni, herbatę z dyni, a czasem również doznania. Sok z pędów dyni, zbierany kropla po kropli z łodygi dyni podczas zbiorów, jest uważany za esencję nieba i ziemi. Litr wody kosztuje 30-50 tysięcy VND, ale latem zawsze jest „niedostępny”. Pędy dyni są pyszne gotowane lub smażone, a owoce gotuje się w zupie lub suszy, aby zaparzyć herbatę. Zatem każda część rośliny ma wartość.
W tym roku, przy cenie około 10 000 VND/kg za ogród, rodzina pana Biena zarobiła ponad 6 ton owoców, co odpowiada dziesiątkom milionów VND. Jednak dla niego największą wartością nie są pieniądze, ale zachowanie cennej rasy, która od dziesięcioleci jest związana z tą ziemią.
Produkty rolne stają się produktami turystycznymi
W ostatnich latach mieszkańcy Chanh Trach 2 wpadli na pomysł, jak uprawiać turystykę wiejską. Obecnie w całej wiosce około 20 gospodarstw domowych uprawia olbrzymią dynię, z których wiele otworzyło swoje ogrody dla gości za opłatą zaledwie 10 000 VND/osobę. W związku z tym, nie tylko klienci indywidualni, ale także wielu sprzedawców z innych miejscowości przyjeżdża po olbrzymią dynię. Niektórzy kupują ją do napojów, inni do ekspozycji, jako ozdobę przestrzeni kulinarnej.
Pani Nguyen Thi To Tran, zastępca dyrektora Departamentu Rolnictwa i Środowiska prowincji Gia Lai, powiedziała, że chociaż wioska produkująca dynie Phu My Dong nie spełnia kryteriów uznania jej za tradycyjną wioskę rzemieślniczą, to nadal ma swoje wartości. Wraz z rozwojem turystyki w wioskach rzemieślniczych, można to uznać za kreatywny, efektywny i zrównoważony kierunek. Nie potrzebują one tytułu, ale uznania ze strony turystów i rynku.
W dobie technologii i silnej urbanizacji, wioska gigantycznych dyń w Chanh Trach wciąż zachowuje swój rustykalny, prosty i spokojny wygląd. To nie tylko miejsce uprawy „gigantycznych” dyń, ale także miejsce pielęgnowania marzeń. I być może z tych ciężkich dyń wyrasta zielone marzenie – marzenie o wiosce, która może żyć z produktów rolnych, turystyki lokalnej i miłości do ziemi.
Pan Bien powiedział, że sprzedawał nasiona wielu osobom w innych prowincjach, ale kiedy przywiózł je do domu, żeby je zasadzić, owoce osiągnęły wagę zaledwie 30 kg. Klimat z dużą ilością słońca, lekkimi wiatrami i niewielkimi przymrozkami stworzył „wyjątkowe” warunki do uprawy tej odmiany dyni.
Źródło: https://baolamdong.vn/doc-dao-lang-trong-bi-dao-khong-lo-386789.html
Komentarz (0)