![]() |
Morata (po lewej) nadal odgrywa ważną rolę w Como. |
Wręcz przeciwnie, hiszpański trener potwierdził, że jego podopieczny odgrywa kluczową rolę w procesie dojrzewania niewielkiej drużyny z regionu Lombardii.
Czwarta podróż powrotna do Włoch
Zeszłego lata Morata opuścił Galatasaray, aby wrócić do Włoch – gdzie grał w Juventusie i AC Milan. W wieku 33 lat hiszpański napastnik nie wybrał ambitnego kierunku, lecz trafił do Como, drużyny, która pod okiem trenera – byłego zawodnika Cesca Fàbregasa – stopniowo umacnia swoją pozycję w Serie A.
To nie tylko ponowne spotkanie starych przyjaciół, ale także nowe wyzwanie dla obu: Fabregasa w roli głównego trenera i Moraty, który musi udowodnić, że jest kimś więcej niż tylko numerem.
„Nie sprowadziliśmy Moraty, żeby strzelał gole” – powiedział Cesc po swoim debiucie. „Potrzebujemy jego doświadczenia, wpływu i umiejętności pracy dla drużyny”.
Po pierwszych siedmiu kolejkach Morata wciąż jest „milczący”, ale jego sukces nie jest mały. Asysta Nico Paza w remisie z Genoą, a także dobry występ przeciwko Juventusowi, dowodzą jego coraz wyraźniejszej roli w grze Como.
![]() |
Morata ma doświadczenie. |
W zwycięskim meczu ze „Starą Damą” w zeszły weekend Morata rozegrał pełne 92 minuty – bez strzelenia gola, ale uczestnicząc w niemal każdej ważnej akcji. Nieustannie cofał się, naciskał, otwierał przestrzeń i stwarzał okazje kolegom z drużyny. Cesc rozumiał, że aby mieć sprawnego Moratę, trzeba dać mu czas na adaptację zarówno fizyczną, jak i psychiczną.
„Alvaro zagrał perfekcyjny mecz, dokładnie tak, jak go o to prosiłem” – powiedział Fabregas po meczu. „Szkoda, że ludzie oceniają napastnika tylko po golach. Dla mnie dzisiaj pokazał, dlaczego tu jest. Walczył dla drużyny i z tego jestem najbardziej dumny”.
Od „zabójcy” do inspiracji
Na stadionie Giuseppe Sinigaglia publiczność również to odczuła. Wstawała i bił brawo, gdy Morata naciskał do granic możliwości, gdy wyciągał się, by zrobić miejsce Nico Pazowi lub gdy podkręcał trudny strzał, zmuszając Di Gregorio do pokazania swojego talentu. Nie padł gol, ale Morata zdobywał bramki na inne sposoby: swoim duchem, poświęceniem, dając ludziom do zrozumienia, że walczy o drużynę.
Fabregas – który kiedyś grał u boku Moraty w reprezentacji Hiszpanii – rozumie lepiej niż ktokolwiek inny wartość zawodnika, który odważy się zmienić. Pomaga swojemu byłemu uczniowi „przekształcić się” z instynktownego napastnika w wszechstronnego zawodnika, który potrafi nawiązać kontakt i wspierać swoich kolegów z drużyny.
![]() |
Tego właśnie potrzebuje Cesc Fabregas. |
Oczywiście Morata wciąż potrzebuje gola, aby rozbudzić w sobie instynkt zabójcy. Ale jak mówi Cesc, „ważne jest, aby zachować równowagę”. Kiedy pada ten pierwszy gol, odblokowuje się wszystko: pewność siebie, wyczucie piłki i spokój ducha, który Morata miał podczas swoich wspaniałych lat w Turynie.
Morata nie jest jedyną gwiazdą Como. Nico Paz błyszczy czterema golami i czterema asystami. Jednak dla Fàbregasa wartość Moraty leży gdzie indziej – w jego doświadczeniu, wytrwałości i umiejętności kierowania swoimi zawodnikami poprzez czyny, a nie tylko słowa.
„Po pierwszej bramce wszystko poszło naturalnie” – upierał się Cesc. „Miałem wystarczająco dużo cierpliwości, a Como również miał wystarczająco dużo wiary w Moratę”.
W świecie futbolu, który jest zafascynowany liczbami, Cesc Fabregas wybrał inną drogę – drogę wiary, ludzi i futbolu opartego na duchu kolektywu. W Como Morata nie był jeszcze królem strzelców. Stał się jednak symbolem wysiłku i dowodem na to, że są piłkarze, których ocenia się nie po liczbie goli, ale po cichym wpływie, jaki wywierają na boisko.
Źródło: https://znews.vn/fabregas-nga-mu-truoc-morata-post1595510.html
Komentarz (0)