Ly Hai boi się tytułu reżysera wartego setki i tysiące miliardów.

Ly Hai przyznał, że podczas kręcenia filmu nigdy nie stawiał sobie za cel osiągnięcia określonej liczby punktów lub bycia lepszym od innych.
Zdjęcie: FBNV
* Witaj, reżyserze Ly Hai! Jak przygotowywałeś się do projektu Lat mat 8: Vong tay nang?
- Reżyser Ly Hai: Każdego roku kręcę tylko jeden film. Zazwyczaj po premierze projektu spędzam czas z rodziną, a także siadam, aby podsumować swoje doświadczenia i obserwować rynek krajowy i międzynarodowy. To pomaga mi zrozumieć trendy, unikać dublowania gatunków z innymi filmami i zmniejszać presję konkurencji. To proces, który regularnie stosuję od 10 lat. Do tej pory „Lat Mat” wszedł w ósmą część i być może widzowie również przyzwyczaili się do faktu, że każdego 30 kwietnia w kinach pojawia się mój nowy film.
* Poprzednie części Lat Mat osiągnęły imponującą sprzedaż. Jeśli najnowsza część nie spełni oczekiwań, co o tym sądzisz?
– Dla mnie najważniejsze w kręceniu filmu jest stworzenie najlepszego produktu, na jaki mnie stać. Jeśli cały dzień myślę tylko o pieniądzach, trudno mi będzie stworzyć prawdziwą sztukę. Skupiam się na pisaniu scenariusza, byciu reżyserem, a moja żona Minh Ha dba o produkcję, więc nie martwię się o pieniądze ani o to, ile zainwestować. Nie daję się ponieść lękom ani oczekiwaniom co do przychodów. Kiedy włożę w to całe serce i publiczność to zaakceptuje, jestem bardzo wdzięczny, ale jeśli nie, to akceptuję, bo zrobiłem wszystko, co mogłem.
To ja najlepiej rozumiem swój „pomysł”. Każdy ma prawo komentować, ale to ja najlepiej rozumiem i wiem, na czym stoję. Przychody nie mogą być traktowane jako krok naprzód ani krok wstecz. Są filmy o bardzo wysokiej jakości, ale przychody nie są takie, jakich oczekiwano, co nie oznacza, że film jest zły. Na wynik może wpłynąć wiele obiektywnych czynników. Dla mnie, jeśli widzowie widzą wysiłki Ly Hai i ekipy, to jest to sukces, a nie miliardy, które to kosztowało.

„Ojciec” serialu Lat mat przyznał, że nie rywalizuje o dochody, a jedynie stara się stworzyć jak najlepszy film.
Zdjęcie: FBNV
* Co myśli Ly Hai, gdy ludzie nazywają go „reżyserem tysiąca miliardów”?
– Naprawdę boję się tytułów reżyserskich wartych setki miliardów, tysiące miliardów. Wystarczy, że ludzie będą mnie nazywać Ly Hai. Te tytuły brzmią efektownie, ale łatwo wywołują presję. Nikt nie może wiecznie utrzymać się na szczycie. Te tytuły w ogóle mi nie pomagają. Dla mnie najważniejsze jest to, że produkt jest kochany i akceptowany przez publiczność. To jest prawdziwy sukces, a nie pozycja numer jeden czy przychody.
* W części 8 Lat mat, co sprawia ci największą satysfakcję?
- Jestem najbardziej zadowolony z trzech głównych scen. Pierwsza to wielka scena wojny, choć pojawia się tylko na chwilę, jestem bardzo zadowolony, ponieważ została zrealizowana z dbałością o szczegóły. Druga to scena koncertu z tysiącami widzów, zrealizowana z rozmachem niczym prawdziwy spektakl. I wreszcie wielka scena powodzi, którą bardzo trudno nakręcić w Wietnamie ze względu na brak studia filmowego spełniającego odpowiednie warunki. Musieliśmy połączyć prawdziwą scenę z precyzyjną inscenizacją, aby stworzyć powódź. Pomimo wielu przeszkód, w końcu udało nam się nakręcić satysfakcjonujący film.
Minh Ha jest zdecydowanym zwolennikiem
* W nowym projekcie w filmie biorą udział wszystkie cztery dzieci Ly Hai. Czy to była Twoja kalkulacja podczas pisania scenariusza, czy też decyzja spontaniczna?
- Jeśli widzowie będą uważnie obserwować, zobaczą, że moje dzieci występowały już w poprzednich częściach, ale tylko w bardzo małych rolach. W poprzednich częściach, mimo że były postacie odpowiednie do ich wieku, nie pozwalałem im grać, ponieważ nie nadawały się do roli. Pozwalałem im brać udział tylko wtedy, gdy naprawdę nadawały się do roli. W części ósmej dzieci lubią grać, więc aktywnie uczestniczyły w castingu, tak jak wszyscy inni. Po trzech rundach selekcji mogły wziąć udział w filmie. To znaczy, nie mają pierwszeństwa ani przywilejów, ponieważ są dziećmi Ly Hai.

Ly Hai powiedział, że jego dzieci również musiały przejść przesłuchanie, tak jak wszyscy inni, aby móc wziąć udział w filmie.
Zdjęcie: FBNV
* W jaki sposób płacicie swoim „lokalnym” aktorom, gdy występują w filmach?
– Zapytałem moje dzieci o ich zarobki, a mój najstarszy syn Rio powiedział tylko, że możliwość oglądania filmów rodziców to dla niego szczęście, nie potrzebuje pieniędzy. Powiedział też, że jeśli dostanie pieniądze, odda je rodzicom. Nigdy nie mieli dużej sumy pieniędzy, najwyżej kilka milionów dolarów na szczęście, ale potem wysyłali je rodzicom lub babci na przechowanie. Za każdym razem, gdy musiał coś kupić albo pójść na urodziny przyjaciela, prosił o zwrot. Nie chcę, żeby moje dzieci były pod wpływem pieniędzy, dlatego zawsze uczę je, jak je właściwie wydawać.
* Czy chcesz, aby Twoje dzieci podążały za sztuką tak jak Ty?
– Nie chcę, żeby moje dzieci podążały jakąś konkretną ścieżką kariery. Chcę, żeby miały swobodę zdobywania nowych doświadczeń, a moi rodzice będą je wspierać. Jeśli zauważymy, że mają jakiś talent, pozwolimy im na dodatkowe zajęcia. Kiedy dorosną, nie będą żałować, że wybrały swoją drogę.
* Czy obawiasz się, że Twoje dziecko, mając wczesny kontakt ze środowiskiem show-biznesu, poczuje się bardziej wyjątkowe od swoich rówieśników i będzie polegać na swoich rodzicach?
– Moja żona i ja zawsze zgadzamy się, że będziemy uczyć nasze dzieci, będąc surowymi w odpowiednim momencie, zawsze słuchając i jasno wyjaśniając. Zawsze przypominam moim dzieciom, że jeśli wszyscy je kochają, to musi to pochodzić od nich samych, z życzliwości i posłuszeństwa, a nie dlatego, że ich rodzice są artystami. Nie chcę, żeby myliły tę miłość ze sławą rodziców. Wierzę, że wczesna edukacja pomoże im być bardziej stabilnymi, gdy dorosną. Kiedy pójdą do szkoły, będą również świadome, że ich przyjaciele wiedzą, że są dziećmi sławnych ludzi. Ale zawsze im powtarzam, że nawet jeśli otrzymują uwagę, muszą zawsze dbać o siebie, żyć uczciwie, być życzliwe i nie ulegać wpływom czynników zewnętrznych.

Dla reżysera 6X rodzina jest zawsze na pierwszym miejscu, gdziekolwiek się udaje, chce, aby żona i dzieci były przy nim.
Zdjęcie: FBNV
* Jaką rolę w sukcesie marki mat Lat odgrywa Twoja żona Minh Ha ?
- Minh Ha jest moją partnerką życiową i osobą, która mnie najlepiej rozumie. Świetnie sobie radzi, czasem sama potrafi udźwignąć ciężar pracy całego zespołu. Minh Ha nie wtrąca się w moje sprawy zawodowe, ale zawsze mnie wspiera, żebym mogła skupić się na swojej sztuce. Na przykład, kiedy chcę nakręcić scenę wojenną z dużym budżetem, zamiast się martwić, zawsze mówi: „Po prostu to zrób, bylebyś była zadowolona”. Minh Ha jest zawsze bardzo wyrozumiała. Dzięki temu czuję się bardzo komfortowo i swobodnie, robiąc to, na co mam ochotę. Minh Ha jest solidnym, niezastąpionym wsparciem.
* Ly Hai i Minh Ha zawsze idą ramię w ramię w pracy i życiu. Czy kiedykolwiek czułaś, że... musicie być osobno, żeby bardziej za sobą tęsknić?
– Dla mnie wyjazd gdziekolwiek bez żony sprawia, że czuję się pusty i nieswojo. Dlatego gdziekolwiek idę, muszę prosić żonę, żeby mi towarzyszyła i na odwrót. Stopniowo weszło mi to w nawyk – gdziekolwiek idziemy, chcemy iść razem. Po urodzeniu czwórki dzieci, jeśli jesteśmy z nimi przez jakiś czas, tęsknimy za nimi i chcemy jak najszybciej wrócić do domu. Więzy rodzinne są dla mnie zawsze bardzo ważne, niezależnie od tego, co robię, rodzina jest zawsze na pierwszym miejscu. Mam szczęście, że mam szczęśliwy dom, to fundament, który pomaga mi pracować ze spokojem ducha. Zawsze staram się być wzorem do naśladowania dla moich dzieci, ponieważ rozumiem, że jeśli będę żył źle, będą zranione, gdy wyjdą do społeczeństwa.
* Dziękujemy reżyserowi Ly Hai za udostępnienie!
Źródło: https://thanhnien.vn/ly-hai-tiet-lo-chuyen-tra-cat-se-cho-con-khi-dong-lat-mat-8-185250517012929089.htm






Komentarz (0)