W czerwcu 2012 roku piękna miłość nauczycielki Bui Thi Giang i żeglarza Trana Van Thiena rozpoczęła nowy rozdział, szczęśliwym ślubem po prawie 3 latach miłości i zrozumienia. Ze względu na charakter swojej pracy, pan Thien często musiał pracować daleko, dlatego młodzi wówczas małżonkowie chcieli mieć wkrótce dzieci, aby pani Giang mogła cieszyć się życiem i złagodzić samotność z powodu rozłąki z mężem.
Choć z niecierpliwością na to czekali, po pół roku wciąż nie było dobrych wieści. Korzystając z wolnego czasu Thiena, para zaczęła szukać informacji o tradycyjnej medycynie chińskiej, ale ostatecznie „dobre wieści” wciąż nie nadchodziły. „Był taki czas, kiedy zażywałem zbyt dużo suplementów, moje enzymy wątrobowe wzrosły i musiałem udać się na leczenie do Centralnego Szpitala Tropikalnego” – powiedział Giang.
W 2013 roku, współczując żonie, która musiała ciężko pracować i brać tak dużo leków, że odbiło się to na jej zdrowiu, pan Thien, jadąc do firmy w Hajfong, skonsultował się z przyjacielem i poddał badaniu kontrolnemu w zakresie zdrowia reprodukcyjnego. Wyniki badania wykazały, że pan Thien jest bezpłodny. Lekarz stwierdził, że przyczyną mogą być powikłania po śwince, którą pan Thien zaraził się w dzieciństwie.
Zszokowani wynikami badań, pani Giang i pan Thien postanowili spakować się i udać się do szpitala centralnego na ponowne badanie, ale wynik był taki sam: „Małżeństwo nie może mieć dzieci naturalnie. Jeśli chcą mieć dzieci, muszą poddać się zapłodnieniu in vitro”.
Pani Giang z trzema księżniczkami po 7 latach „polowania na dzieci”. |
Słysząc o kwocie zapłodnienia in vitro, pani Giang była oszołomiona. Pensja nauczyciela kontraktowego w tamtym czasie wynosiła zaledwie 2 miliony dolarów miesięcznie, a jej mąż dopiero zaczynał pracę i nie miał pieniędzy. Dlatego para zachęcała się nawzajem do tymczasowego przerwania leczenia, aby skupić się na zarabianiu na życie . Oszczędzali każdy grosz, mając nadzieję, że w przyszłości uda im się uzbierać wystarczająco dużo pieniędzy na zapłodnienie in vitro i znalezienie dziecka.
W 2015 roku, po 11 miesiącach oczekiwania na powrót męża z podróży morskiej, Giang i jej mąż wrócili do swojej podróży, by znaleźć dziecko w szpitalach, zarówno dużych, jak i małych. Kiedy po raz pierwszy poddała się zapłodnieniu in vitro, myślała, że szczęście jest już bardzo blisko, ale po dwóch nieudanych transferach zarodków Giang popadła w smutek i niepokój.
Za każdym razem, gdy widziała kreskę na teście ciążowym, jej serce pękało, a w oczach pojawiały się łzy, ponieważ jej marzenie o zostaniu matką wciąż się nie spełniło.
Bez względu na to, jak bardzo się stara, pragnienie posiadania dziecka jest tak wielkie, że kontrastuje z brutalną rzeczywistością, w której bezpłodna kobieta nie może uniknąć chwil rozpaczy.
W trakcie poszukiwań dziecka po prawie 7 latach niepłodności Giang i jej mąż musieli zmierzyć się z wieloma trudnościami ekonomicznymi i uprzedzeniami ze strony społeczeństwa, ale to zrozumienie i wsparcie krewnych w rodzinie stanowiło wielką siłę duchową, która pomogła parze z ufnością oczekiwać dnia „zbierania słodkich owoców”.
W 2017 roku pani Giang przypadkowo dowiedziała się o Szpitalu Andrologicznym i Leczenia Niepłodności w Hanoi . Zaczęła szukać historii par, które od dziesięcioleci zmagały się z niepłodnością i z powodzeniem doczekały się tu potomstwa. Czekając na wakacje, które były jednocześnie czasem, gdy jej mąż właśnie zakończył długą podróż pociągiem i wrócił do domu na urlop, para zaczęła odwiedzać szpital na badania kontrolne.
Dzięki trosce i zaangażowaniu zespołu medycznego, a zwłaszcza dr Hiena, Giang była w doskonałym humorze, rozpoczynając leczenie. Miesiąc po badaniu Giang rozpoczęła proces stymulacji i pobrania komórek jajowych w celu stworzenia zarodków. Dzięki jej dobremu samopoczuciu i odpowiedniemu schematowi leczenia, Giang i jej mąż byli w stanie stworzyć 9 zarodków w 5. dniu ciąży.
Po pierwszym nieudanym transferze świeżego zarodka, pani Giang postanowiła wrócić do domu, aby odpocząć, i 4 miesiące później wróciła do szpitala, aby przenieść zamrożony zarodek. Pod koniec 2017 roku rodzina pani Giang i pana Thiena eksplodowała radością, gdy po raz pierwszy lekarka ogłosiła, że po dwóch cyklach zapłodnienia in vitro i trzech wcześniejszych nieudanych transferach zarodków, udało się jej przeprowadzić transfer zarodka.
10 września 2018 roku pierwsza mała księżniczka zapłakała z bezgranicznej radości po obu stronach rodziny. „To prawda, że każdy wysiłek jest nagradzany, nasza córka przyszła do nas jak sen po wielu miesiącach oczekiwania. Mój mąż nadał jej imię Tran Cat Thien An, co oznacza, że narodziny naszego dziecka są dla nas błogosławieństwem z nieba po wielu trudach, z nadzieją, że nasze dziecko zawsze zazna spokoju i bezpieczeństwa” – powiedziała pani Giang, opowiadając o znaczeniu nadania imienia swojej córce.
W grudniu 2020 r. pani Giang wróciła do Szpitala Andrologicznego i Leczenia Niepłodności w Hanoi, aby dokonać transferu pozostałych zamrożonych zarodków. Na szczęście znów się uśmiechnęła, gdyż w jej ciele narodziły się dwa nowe „życia”.
Rodzina pani Giang z radością wita na świecie trzy córki. |
Pani Giang powiedziała, że podczas jej dwóch ciąż jej mąż nie był w domu, ale dzwonił codziennie i nie zapominał o czułych słowach. Dzięki oddanej opiece teściowej i rodzeństwa, ciąża pani Giang przebiegła bezproblemowo.
19 sierpnia 2021 roku narodziny dwóch księżniczek, Tran Cat Thien Di i Tran Cat Thien An, nadały życiu rodzinnemu Giang jeszcze głębszy sens. Dzięki wytrwałości pary, miłości i talentowi lekarzy, maleńkie zarodki wielkości ziarenek piasku stały się dla rodziny Giang „aniołami”.
Źródło: https://nhandan.vn/hanh-trinh-7-nam-rong-ra-san-con-cua-co-giao-mam-non-post845693.html
Komentarz (0)