![]() |
Jude Bellingham strzelił jedynego gola, który pomógł Realowi Madryt wygrać 1-0 z Juventusem. |
Są gole, które nie zapierają dech w piersiach swoim pięknem, ale zmieniają bieg całego sezonu. Dobitka Jude'a Bellinghama przeciwko Juventusowi w fazie ligowej, Lidze Mistrzów wczesnym rankiem 23/10, to właśnie taki gol – prosty, ale znaczący, ponieważ zamyka serię spokojnych dni i otwiera nowy rozdział dla piłkarza uważanego za „diament” Realu Madryt.
Bellingham i droga powrotu do zdrowia po bólu
Bellingham zmaga się z problemami od początku sezonu. Kontuzja barku odniesiona pod koniec zeszłego roku sprawiła, że opuścił cały okres przygotowawczy i stracił kontakt z piłką. Po operacji Bellingham musiał ponownie przyzwyczaić się do intensywności, kondycji i rytmu gry, które kiedyś fascynowały Bernabéu.
Liczby mówią same za siebie: przed meczem z Juventusem Bellingham rozegrał zaledwie 10 minut w Lidze Mistrzów w tym sezonie i nie strzelił gola od sierpnia. Ale Xabi Alonso, który zna samotność środkowego pomocnika, był cierpliwy. Dał mu czas, przenosząc go na preferowaną pozycję: między strefą kreatywną a destrukcyjną, gdzie wszechstronni zawodnicy często robią różnicę.
A potem, gdy Vinícius Jr. trafił w słupek, Bellingham znalazł się we właściwym miejscu o właściwym czasie – jakby czekał na ten moment przez wszystkie te miesiące, aby przypomnieć światu , że wciąż tu jest, a Real Madryt wciąż kręci się wokół niego.
„Jude zagrał perfekcyjny mecz, strzelając gola” – powiedział później Alonso. „Ma instynkt napastnika, ale jest też pomocnikiem typu „box-to-box”. Bellingham to jeden z najbardziej kompletnych piłkarzy na świecie”.
![]() |
Bramka Bellinghama była dla zawodnika punktem zwrotnym. |
To nie tylko komplement, ale także deklaracja hiszpańskiego trenera dotycząca kierunku, jaki obiera dla Realu: nowoczesnego futbolu, szybkości i nieograniczonej liczby ról. Bellingham jest w tym nie tylko filarem, ale i duszą rytmu – tym, który utrzymuje pressing, wyprowadza kontrataki i jest zawsze gotowy do wykończenia przeciwnika.
Kiedy Real Madryt wróci do siebie
W meczu z Juventusem Real nie wygrał dzięki pojedynczemu błyskotliwemu zagraniu, ale dzięki ciągłej presji, 14 strzałom w pierwszej połowie i kontroli, jaką zazwyczaj cieszą się wielkie drużyny. Mbappe nie strzelił gola – po raz pierwszy od prawie trzech miesięcy – ale Real i tak wygrał. Mimo to: nie są już uzależnieni od jednego zawodnika.
Bellingham, z pierwszym golem od prawie pół roku, był brakującym elementem w maszynie Alonso. Nie tylko strzelał gole, ale także wnosił energię, pewność siebie i ducha walki – cechy, które Real Madryt zawsze uważał za część swojego DNA.
To nie było arcydzieło, ale cel pełen woli, zawodnika, który podbił Europę w swoim pierwszym sezonie w białej koszulce, a teraz poszukuje swojej tożsamości. To samo dotyczy Realu Madryt – nie osiągnęli jeszcze szczytu formy, ale stopniowo wracają do swojej prawdziwej formy: wytrwałości, odwagi i umiejętności wygrywania we właściwym momencie.
4 listopada Real pojedzie na Anfield – do krainy wspaniałych wspomnień. I jeśli Bellingham utrzyma tę formę, nie będzie zaskoczeniem, jeśli to on wygra mecz, potwierdzając, że kontuzje tylko spowalniają, ale nie mogą powstrzymać geniusza przed rozwojem.
Źródło: https://znews.vn/khoanh-khac-danh-thuc-bellingham-post1596165.html
Komentarz (0)