Na Old Trafford Everton nie krył ambicji zdobywania punktów, co pokazała gra gości wysokim ustawieniem. Jednak próba gry wysoko przez zespół Seana Dyche'a pozwoliła Manchesterowi United na stworzenie wielu okazji do kontrataków. W pierwszej połowie piłkarze Manchesteru United co najmniej czterokrotnie stanęli naprzeciw bramkarza Pickforda, niestety napastnicy gospodarzy nie potrafili wykończyć akcji.
To, na co czekali kibice „Czerwonych Diabłów”, nadeszło w 36. minucie. Zaczynając od fali presji na przeciwnika, Sancho podał delikatnie do McTominaya, który wbiegł w pole karne, przejął piłkę i zgrabnie wykończył akcję obok Pickforda, strzelając gola. Manchester United objął prowadzenie 1:0 i przez resztę pierwszej połowy utrzymywał lepszą pozycję niż drużyna gości.
McTominay świętuje po strzeleniu gola.
Atak Evertonu nie był zbyt skuteczny, ale przy różnicy zaledwie jednego gola, szanse na wyrównanie były wciąż duże. Goście próbowali odrabiać straty w drugiej połowie, ale mieli problemy z wprowadzeniem piłki w pole karne gospodarzy. Atak Manchesteru United nie był zbyt skuteczny w pierwszej połowie, ale i tak był lepszy od gości.
Niespodzianka nadeszła w 72. minucie. Coleman opanował piłkę, która odbiła się od niej, dając Rashfordowi okazję do podania do Martiala, który strzelił gola, podwyższając wynik na 2:0. Zwiększając stratę do dwóch bramek, Manchester United był pewny zwycięstwa, a gospodarze na Old Trafford utrzymali wynik do ostatniego gwizdka.
Martial świętuje z Rashfordem.
Po 29 meczach Manchester United ma 56 punktów i awansował na trzecie miejsce, trzy punkty przed czwartym Newcastle, podczas gdy Sroki nie rozegrały jeszcze 30. kolejki. Manchester United ma sześć punktów przewagi nad piątym w tabeli Tottenhamem (obie drużyny rozegrały 29 meczów).
Zdjęcie: GI
Źródło
Komentarz (0)