(Dan Tri) - Życie Wietnamczyków we Francji nie uległo większym zmianom podczas trwających blisko tydzień „bezprecedensowo dużych” zamieszek.
Fajerwerki i zniszczenia na wszystkich ulicach
O godzinie 2:00 w nocy 28 czerwca z dziesiątego piętra budynku mieszkalnego w pobliżu 13. dzielnicy Paryża Nguyen Ngoc Quynh (27 lat) usłyszała syreny policyjne, ale nie wiedziała, co się dzieje w okolicy. Tego ranka, jadąc do pracy w 2. dzielnicy, Quynh zobaczyła wiele wypalonych śladów po samochodach po obu stronach drogi. „To musiał być wypadek samochodowy” – domyśliła się. Kiedy dotarła na dworzec kolejowy i przeczytała zawiadomienie o zawieszeniu działalności, pomyślała, że to z powodu „zepsutego pociągu” i szybko skorzystała z usługi przewozu osób, aby zdążyć do pracy. „Kiedy tam dotarłam, dowiedziałam się, że wczoraj wieczorem w centrum Paryża i niektórych okolicach doszło do zamieszek” – powiedziała Quynh. Po usłyszeniu wiadomości w radiu, Wietnamka była zszokowana, widząc, jak wiele supermarketów i pojazdów spłonęło, a sklepy musiały zamknąć żelazne ogrodzenia, aby uniknąć wybicia szyb.Spalone samochody leżały po obu stronach drogi po nocnych zamieszkach (zdjęcie: udostępnione przez postać).
Prawie 500 km dalej, o północy w Lyonie – jednym z największych miast Francji po Paryżu – Phan Ha (27 lat) była świadkiem, jak grupa młodych ludzi odpalała fajerwerki i niszczyła dobytek na ulicach. Po powrocie do domu zobaczyła w mediach społecznościowych wiele filmów , na których uczestnicy zamieszek wjeżdżali samochodami do supermarketów, rozbijając szyby w oknach. Inna grupa rozbijała samochody i „rabowała” rzeczy ze sklepów i centrów handlowych. „Większość protestów miała miejsce w nocy. W ciągu ostatnich kilku dni ograniczyłam samotne wychodzenie z domów późnym wieczorem” – powiedziała Ha.Policja ewakuuje protestujących i turystów na Polach Elizejskich (Paryż), wczesnym rankiem 2 lipca (zdjęcie: Le Monde).
W grupie społecznościowej pani Giang i kilku Francuzów spokojnie śledziło zamieszki. Nikt nie był w panice ani zły. Wyrazili smutek i współczucie z powodu tego niefortunnego incydentu. Poczuli się również rozczarowani, ponieważ wiele wydarzeń musiało zostać przerwanych w atmosferze radosnego lata po pandemii COVID-19. „Szanujemy jednak decyzję władz, cierpliwie monitorujemy sytuację i czekamy na dalsze komunikaty” – powiedziała spokojnie Wietnamka.„Największe zamieszki w historii”
W mieście Antony, na przedmieściach Paryża, Nguyen Thi Tuong Vi (29 lat) powiedziała, że jej życie nie zostało zakłócone przez zamieszki. Jednak ponieważ studiuje i pracuje w centrum stolicy, jej codzienne dojazdy były mniej lub bardziej utrudnione. W dniach 29-30 czerwca ruch uliczny był utrudniony, nie kursowały autobusy ani pociągi, więc Tuong Vi dojeżdżała do pracy metrem. Tym środkiem transportu kursowało mniej osób niż zwykle, długi czas oczekiwania i tłumy męczyły ją. Aby poradzić sobie z zamieszkami, które mogły wybuchnąć w każdej chwili, Vi ograniczyła wychodzenie z domu późnym wieczorem i nie odwiedzała dzielnic wysokiego ryzyka w Paryżu, takich jak dzielnice 19 i 20. Jej rodzice w Wietnamie ciągle dzwonili, aby zapytać o sytuację. Słysząc raport o bezpieczeństwie córki, odetchnęli z ulgą. W kontekście niestabilnej sytuacji bezpieczeństwa w Paryżu i niektórych regionach w ostatnich dniach, Ambasada Wietnamu we Francji zaapelowała 3 lipca do obywateli Wietnamu mieszkających, studiujących i pracujących we Francji o stałe informowanie o sytuacji w mediach masowego przekazu oraz o zachowanie ostrożności podczas podróży do regionów o niestabilnej sytuacji bezpieczeństwa. W razie potrzeby obywatele mogą skontaktować się z Ambasadą za pośrednictwem infolinii ochrony obywateli.Policyjny helikopter przelatuje nad dzielnicą Alma w Roubaix na północy Francji wczesnym rankiem 2 lipca (zdjęcie: Le Monde).
Po 6 latach studiów i pracy we Francji, Ngoc Quynh powiedziała, że to „bezprecedensowe zamieszki”. 27-latka dodała, że w przeszłości we Francji często dochodziło do strajków i protestów. Wtedy, gdy pociąg nie kursował, zastępował go autobus. „Ale tym razem pojazdy były niemal sparaliżowane z obawy przed dewastacją. 3 lipca musiałam przejść około 4 km do domu” – powiedziała Quynh. W wyniku zamieszek spalono lub uszkodzono ponad 5600 samochodów, 1000 prywatnych posesji i zaatakowano 250 posterunków policji. Francuskie Ministerstwo Sprawiedliwości ogłosiło, że od 30 czerwca aresztowano około 3900 osób, w tym 1244 nieletnich. 157 z nich aresztowano w nocy 2 lipca i wczesnym rankiem 3 lipca, co stanowi znaczny spadek w porównaniu z poprzednim dniem. Po kulminacyjnym momencie zamieszek, pani Truong Giang zobaczyła, że życie w centrum Paryża powraca do „stanu spokoju ”, bez oznak protestów. Wieczorem 3 lipca udała się do ratusza i do północy oglądała serię koncertów z okazji paryskich igrzysk olimpijskich. Zrobiła kilka zdjęć miasta, aby poinformować znajomych i gości o sytuacji.





Komentarz (0)