Dziś do małego domu rodziny pana Tran Xuan L. (urodzonego w 1973 r., szefa Departamentu Spraw Wewnętrznych miasta Ba Don, Quang Binh ) przyszło wiele osób, aby złożyć kondolencje po nagłej śmierci pana L. W palącym południowym słońcu, płacz żony i dzieci pana L. był rozdzierający serce.
Tragiczny incydent, który wydarzył się wczoraj po południu, sprawił, że pani H. (żona pana L.) płakała. Pani H. prześladowała wspomnienie chwili, gdy ona i jej syn właśnie wydostali się z paszczy boga rzeki, a kilka minut później jej mąż zmarł.
Według Pani H., wczoraj po południu, po powrocie z pracy, było gorąco, więc cała rodzina poszła nad odnogę rzeki Gianh, oddaloną o około 500 m od domu, aby się ochłodzić.
Podczas kąpieli pan L. zobaczył, jak jego żona i dwójka dzieci zostają porwane przez wodę, więc popłynął, aby uratować żonę i małe dziecko, doprowadzając ich najpierw do brzegu. Następnie kontynuował pływ, aby uratować pozostałe dziecko. W tym momencie, z powodu wyczerpania, pan L. stopniowo utonął i został porwany przez wodę.
Widząc, jak jej mąż i córka zmagają się w rzece, pani H. zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby wezwać na pomoc okolicznych ludzi.
Natychmiast po przybyciu na miejsce pan Phan Thanh Hai (urodzony w 1978 r., wiceprzewodniczący ludowego komitetu gminy My Trach) i pan Nguyen Tuan Vu (pracujący w zespole zarządzającym operacjami elektrowni Quang Trach Power Company) znaleźli się na tamie i skoczyli do wody, aby uratować pana L. i jego syna.
Wspominając tamten moment, pan Hai powiedział: „Szedłem z dzieckiem po wale, gdy usłyszałem wołanie o pomoc. Bez namysłu wskoczyłem do rzeki, wypłynąłem z panem Vu i użyłem łódki koszykowej, aby najpierw uratować córkę pana L. W tym czasie, na brzegu, pan Van (mieszkający w tej samej grupie mieszkaniowej) pomógł wyciągnąć łódkę na brzeg, dzięki czemu dziewczynka została uratowana.
Potem pan Vu i ja popłynęliśmy, żeby wyciągnąć pana L. Zmagaliśmy się w wodzie przez ponad 10 minut, a kiedy wyciągnęliśmy go na brzeg, byłem już wyczerpany.
Pamiętam tylko, że wtedy nie mogłem już ustać, po prostu położyłem się na wale, a potem przyjechała karetka i zabrała mnie do szpitala ogólnego w Bac Quang Binh na leczenie doraźne. Dziś rano, mimo że byłem nadal zmęczony, izba przyjęć była pełna pacjentów i dość hałaśliwa, więc poprosiłem o pozwolenie na powrót do domu, żeby odpocząć.
Pan Hai powiedział, że jego dom i rodzina pana Loi mieszkają w tej samej grupie mieszkalnej. Odcinek rzeki, gdzie rodzina pana Loi miała wypadek, jest zazwyczaj zatłoczony pływającymi ludźmi, ale nie rozumie, dlaczego wczoraj nikogo nie było.
„Kiedy byłem w szpitalu, byłem w szoku, gdy dowiedziałem się, że pan Loi zmarł. Po wyciągnięciu go na brzeg myślałem, że jest uratowany, ale nie spodziewałem się…” – wykrztusił pan Hai.
Wspominając incydent, pan Nguyen Tuan Vu powiedział: „W tym czasie przypływ był wysoki, woda płynęła szybko, pan Hai i ja, którzy mieszkaliśmy w tej samej okolicy, walczyliśmy w wodzie, płynąc i popychając, aby wyciągnąć pana L. na brzeg.
Kiedy dotarliśmy do brzegu, przyjechała karetka, żeby zabrać wszystkich do szpitala. Pojechałem motocyklem do domu, ale nagle zemdlałem na środku drogi, więc zabrano mnie na pogotowie. Kiedy się obudziłem, okazało się, że pan L. nie przeżył.
Według urzędnika Departamentu Spraw Wewnętrznych miasta Ba Don, pan L. został mianowany szefem tego departamentu w styczniu 2020 roku. Rodzina pana L. ma trzy córki, a jego żona jest nauczycielką szkoły podstawowej. „Biologiczna matka pana L. zmarła około pół roku temu, a teraz zostawił również żonę i dzieci, jaka szkoda” – powiedział kolega pana L.
Źródło










Komentarz (0)