Rodrygo wkroczył na „terytorium” Viniciusa, aby odnaleźć siebie. |
Kiedy piłkarz czuje się zagubiony, instynkt zawsze podpowiada mu, by wrócił do miejsca, które kiedyś dawało mu szczęście. Dla Rodrygo było to lewe skrzydło – pole, które przez wiele lat kojarzone było z nazwiskiem Vinicius Junior. Jednak w przełomowym momencie swojej kariery, napastnik Realu Madryt z numerem 11 postanowił wkroczyć na to „prywatne terytorium”, by odzyskać utraconą pewność siebie.
Prośba od Klubowych Mistrzostw Świata
W przededniu Klubowych Mistrzostw Świata Rodrygo wyszedł z inicjatywą spotkania z Xabim Alonso, aby wyrazić swoje pragnienie: chciał dostać szansę na odrodzenie po burzliwym sezonie. Statystyki 14 bramek i 11 asyst brzmią imponująco, ale nie da się ukryć faktu, że Rodrygo czuł się osamotniony, oderwany od drużyny i słabł w ważnych momentach.
„Wiem, że koniec zeszłego sezonu nie był dla niego łatwy. Ale Rodrygo dał sobie czas na regenerację. Teraz widzę, że jest pełen chęci” – powiedział Alonso po swoim przyjeździe do Madrytu. Wtedy też hiszpański trener zgodził się przetestować swojego podopiecznego na jego ulubionej pozycji na lewym skrzydle.
Zmiana nastąpiła na Klubowych Mistrzostwach Świata, po remisie 1:1 z Al Hilal – jedynym meczu, w którym Rodrygo wystąpił w pierwszym składzie w Stanach Zjednoczonych. Od tamtej pory prawie nie występował na prawym skrzydle. Alonso, starając się zbudować nowy Real Madryt, postanowił dać Rodrygo rzadką szansę: bezpośrednią rywalizację na skrzydle, należącą do Viniciusa.
Xabi Alonso dał Rodrygo szansę w meczu przeciwko Oviedo. |
Mecz La Liga z Oviedo był tego dobitnym przykładem. Alonso zostawił Viniciusa na ławce rezerwowych, wpuszczając od początku Rodrygo i Mastantuono. 24-latek natychmiast przeobraził się w najgroźniejszego napastnika „Los Blancos”. Pewnie utrzymywał się przy piłce, nieustannie się odwracał, wykańczał akcje i w pierwszej połowie stał się centrum uwagi.
Statystyki potwierdzają jego przekonujący występ: 47/50 celnych podań (94%), 4 strzały, 5 odzyskań piłki i 3/6 udanych odbiorów przed zejściem z boiska w 63. minucie. To nie tylko liczby, ale także odpowiedź na wątpliwości, które krążyły wokół niego przez cały poprzedni sezon.
Konkurencja z Viniciuszem
Rodrygo nigdy nie był głośnym zawodnikiem. Cicho gra, strzelając ważne gole i sprytnie rozgrywając akcje, ale rzadko jest wymieniany jako niezastąpiona gwiazda. Ta cisza, w trudnym środowisku Realu Madryt, czasami staje się wadą.
Teraz, odważnie wkraczając na znane terytorium Viniciusa, Rodrygo nie szuka już tylko bramek. Szuka odkupienia, odzyskania wizerunku, który niegdyś rozświetlał Bernabéu w ogniste wieczory Ligi Mistrzów.
Rodrygo postanawia odnaleźć siebie. |
„W piłce nożnej każda decyzja jest podejmowana dla drużyny” – powiedział Alonso po meczu. A dla tej drużyny potrzebuje Rodrygo, który jest pewny siebie, pełen życia i gotowy do odrodzenia.
Rywalizacja między dwoma Brazylijczykami może trwać. Jednak z obecną formą i duchem walki Rodrygo pokazał, że łatwo się nie podda. Na lewym skrzydle jest nie tylko Vinicius, ale także Rodrygo, który pragnie powtórzyć ten wyczyn, aby udowodnić, że zasługuje na białą koszulkę, która kiedyś zaprowadziła go na szczyt.
Na Bernabéu Rodrygo niejednokrotnie eksplodował, a teraz czeka się na niego ponownie – by zobaczyć, jak odnajduje siebie, rozpoczynając podróż odkupienia i odrodzenia pod okiem Xabiego Alonso.
Źródło: https://znews.vn/rodrygo-doi-canh-doi-so-phan-post1580293.html
Komentarz (0)