Fatalna czerwona kartka Roberta Obertsona
Liverpool przegrywał dwukrotnie, i to tuż u siebie. To było zrozumiałe: obrońca Andrew Robertson otrzymał czerwoną kartkę dość wcześnie. Nie potrafiąc zaatakować stosunkowo niegroźnej piłki, Robertson musiał popełnić faul, będąc ostatnim obrońcą. Być może Robertson stracił koncentrację, ponieważ wciąż zmagał się z niefortunną sytuacją, która wydarzyła się zaledwie kilka minut wcześniej: Andreas Pereira otworzył wynik dla Fulham w 11. minucie, piłka trafiła w udo Robertsona i wpadła do siatki.
Arsenal (po prawej) ma problemy z wykończeniem akcji.
Remis to porażka, ale remis w dziesiątkę przy stracie punktów to szczegół świadczący o sukcesie mentalnym Liverpoolu. Wyrównująca bramka Cody'ego Gakpo na początku drugiej połowy pozwoliła Mohamedowi Salahowi osiągnąć kamień milowy 100 asyst od dołączenia do Liverpoolu w 2017 roku. Od tego czasu tylko trzech piłkarzy w Europie przewyższyło Salaha w tej statystyce: Lionel Messi, Thomas Mueller i Kevin De Bruyne.
Rodrigo Muniz strzelił drugiego gola dla Fulham, ale Diogo Jota wyrównał na cztery minuty przed końcem. Sam Jota wszedł z ławki rezerwowych zaledwie kilka minut wcześniej. Liverpool nie przegrał żadnego z ostatnich czterech meczów, w których przeciwnicy otwierali wynik. Umiejętność wyrównywania (a nawet wygrywania) w defensywie wciąż jest niewątpliwą zaletą zespołu Arne Slota. Po wielokrotnych stratach punktów (i przekładaniu meczów) w Premier League, Liverpool przygotowuje się teraz do walki o półfinał Pucharu Ligi z Southampton.
NIEJASNE RZECZY
Podczas gdy Liverpool odrobił punkt po przegranej z Fulham, Arsenal stracił dwa punkty, remisując tylko bezbramkowo z Evertonem. Wiele mówi się o przywództwie Martina Odegaarda, błyskotliwości Bukayo Saki i ich skuteczności w stałych fragmentach gry, ale okazuje się, że to wszystko nie wystarczy, by Arsenal był naprawdę groźny.
Brak napastnika to największa słabość Arsenalu w tym okresie. Bez prawdziwego napastnika ataki Arsenalu były pozbawione celu, pomysłu, przez co stały się nieprecyzyjne i bezbarwne. Często utrzymywali się przy piłce, ale Arsenal miał tylko kilkanaście podań kończących się strzałem. Nie dość, że nie padły żadne bramki, to jeszcze mecz, w którym żadna ze stron nie miała klarownej sytuacji bramkowej. Everton nie oddał nawet celnego strzału. Ich głównym zadaniem była obrona, neutralizowanie wszelkiej presji ze strony ataku Arsenalu.
W tym sezonie 5 drużyn nie strzeliło ani jednej bramki w całym meczu Premier League. Głównym powodem jest oczywiście konieczność obrony przed silną presją ze strony przeciwnika. Arsenal był „przeciwnikiem” w 2 z 5 takich meczów. Przed Evertonem, w zeszłym miesiącu, był Nottingham Forest. Jednak Nottingham Forest wszedł do pierwszej czwórki, dzięki późnemu rozpoczęciu meczu przez Manchester City. Przegrywając do 87. minuty, Nottingham Forest zaskakująco wygrało 2:1 z Aston Villą, dzięki Nikoli Milenkoviciowi i Anthony'emu Elanga. W międzyczasie, również w tej serii meczów, Newcastle rozgromiło Leicester 4:0. Po wielu znanych trenerach, przyszła kolej na Ruuda van Nistelrooya (który tymczasowo prowadził MU i oficjalnie z powodzeniem prowadził Leicester w pierwszych dwóch meczach), który zdobył jasne doświadczenie: jak trudne jest trenowanie w Premier League!
Źródło: https://thanhnien.vn/ung-cu-vien-vo-dich-dong-loat-mat-diem-185241215213619108.htm






Komentarz (0)