Księżna Walii nie pojawia się publicznie od czasu przyjęcia do szpitala na operację brzucha dwa miesiące temu. Dla osoby dochodzącej do siebie po poważnej operacji, zrozumiałe jest, że Kate unika rozgłosu i nie bierze udziału w żadnych oficjalnych spotkaniach.
Jednak nieobecność Kate w życiu publicznym doprowadziła do zjawiska znanego jako „próżnia informacyjna”, która w Internecie wypełniła się plotkami i teoriami spiskowymi.
Oliwy do ognia dolało to, że książę William w ostatniej chwili odwołał swój udział w nabożeństwie żałobnym ku czci swojego ojca chrzestnego, byłego króla Grecji Konstantyna Wielkiego, z powodu nieujawnionej „sprawy osobistej”.
Płomienie „spisku” zostały tymczasowo ugaszone w Dniu Matki w Wielkiej Brytanii (10 marca), kiedy Pałac Kensington opublikował pierwsze oficjalne zdjęcie Kate od czasu operacji. Na zdjęciu Kate radośnie pozuje z trójką swoich dzieci.
Jednak sztorm był tylko chwilową przerwą przed uderzeniem silniejszej fali. Później tego samego dnia cztery międzynarodowe agencje informacyjne wydały zaskakujące oświadczenie, usuwając zdjęcie i odradzając jego wykorzystanie z obawy, że zostało ono zmanipulowane.
Pozornie poważny nakaz usunięcia zdjęcia został wydany po tym, jak internauci zauważyli szereg nieprawidłowości. Bez wyjaśnień ze strony Pałacu Kensington, agencje prasowe nie miały innego wyjścia, jak tylko usunąć zdjęcie.
Znów zaczęły krążyć plotki.
Przeprosiny księżnej Kate opublikowane następnego ranka w mediach społecznościowych nie zdołały uciszyć nowej fali spekulacji na temat jej zdrowia i ogólnej kondycji brytyjskiej rodziny królewskiej.
Próby uciszenia plotek mogą skończyć się fiaskiem, czyli tzw. zjawiskiem „bumerangu”. Bumerangi to działania, które, choć w dobrej wierze, mogą skończyć się dramatycznie źle, jeśli nie rozważymy ich potencjalnych konsekwencji. W najbardziej ekstremalnych przypadkach bumerang może obrócić się o 180 stopni i (metaforycznie) uderzyć cię w głowę.
Ponadto niedawna historia Kate uczyniła ją ofiarą dość dziwnego zjawiska zwanego „efektem Streisand”.
Efekt Streisand (nazwa pochodzi od imienia amerykańskiej piosenkarki Barbry Streisand) to termin opisujący niezamierzone skutki prób ukrycia, usunięcia, stłumienia lub cenzurowania informacji, które skutkują zwiększoną uwagą opinii publicznej i szerszym rozpowszechnieniem informacji, często za pośrednictwem Internetu.
W 2002 roku ekolodzy Kenneth i Gabrielle Adelman podjęli monumentalną misję, polegającą na sfotografowaniu całego wybrzeża Kalifornii, aby udokumentować erozję wybrzeża. Po jej zakończeniu opublikowali 12 200 zdjęć na swojej stronie internetowej.
Jedno z nich obejmowało rezydencję piosenkarki Barbry Streisand w Malibu. Streisand nie spodobało się, że zdjęcie jej rezydencji zostało udostępnione bezpłatnie w Internecie, więc postanowiła pozwać rodzinę Adelman.
W miesiącu następującym po procesie sądowym prawie pół miliona osób odwiedziło niepozorną stronę internetową Adelmanów. Streisand ostatecznie przegrała sprawę i została zmuszona do zapłaty 155 000 dolarów kosztów sądowych. Zjawisko to zostało nazwane na cześć piosenkarki.
Wracając do przypadku Kate, pustka powstała w wyniku braku informacji o jej stanie zdrowia zwiększyła uwagę i spekulacje, co przypominało efekt Streisand.
Blokada medialna wywołała gorączkową atmosferę, która skłoniła Pałac Kensington do upublicznienia „edytowanego” zdjęcia 10 marca.
Próba przedstawienia zbyt idealnej wersji rzeczywistości w celu ograniczenia spekulacji, spowodowana jest prawdopodobnie edycją zdjęć dokonaną przez Kate, która odniosła skutek odwrotny od zamierzonego.
Pozostaje pytanie, jak sytuacja rozwinie się w przyszłości, ale dalszy rozwój wydarzeń z pewnością zależeć będzie od tego, co zdecyduje się zrobić brytyjska rodzina królewska.
Stają przed dylematem: czy powinni milczeć, mając nadzieję, że spekulacyjny pożar w końcu sam się wypali, czy też natychmiast interweniować i uciszyć plotki, ryzykując jedynie dolanie oliwy do ognia?
Źródło: Independent
Źródło
Komentarz (0)