Uwaga redaktora:
Księżycowy Nowy Rok to zawsze okazja do spotkań dla wielu wietnamskich rodzin. Są wśród nich zagraniczni zięciowie, którzy mieszkają w Wietnamie od wielu lat i stopniowo poznają święto Tet. Wraz z rodziną żony uczestniczą w obrzędach Tet jak prawdziwi Wietnamczycy.
VietNamNet rozpoczyna serię artykułów zatytułowaną „Mieszkańcy Zachodu świętują Tet”, w których można znaleźć urocze zdjęcia obcokrajowców świętujących Tet w Wietnamie.
Przybywszy do Wietnamu na studia w wieku 19 lat, rumuński student ożenił się i od tamtej pory – mając 39 lat – mieszka w Wietnamie.
Chociaż regularnie pomagał w kuchni podczas święta Tet, w tym roku po raz pierwszy osobiście zapakował banh chung – nieodzowne danie dla Wietnamczyków w pierwszych dniach roku. Ciasto nie jest jeszcze kwadratowe i pulchne, ale Valentin jest bardzo dumny ze swojego osiągnięcia.
Dzięki temu wie, że „przygotowanie pysznego banh chung wcale nie jest łatwe”.
Dnia 29. Tet, Walenty udał się na targowisko Tet i kupił gałązkę kwiatu brzoskwini, którą lubił eksponować w swoim domu.
W tym roku, 29. dnia Tet, Walentyn kupił gałązkę brzoskwini, która mu się spodobała.
Rumuński zięć wspomina, że przed ślubem spędzał Tet w akademiku, chodząc do domów znajomych, aby świętować Tet, i spotykając się z przyjaciółmi. Ale odkąd się ożenił, całe Tet spędza z rodziną.
Dwa lata po ślubie mieszkał z rodziną żony w dzielnicy Dong Da ( Hanoi ). Później, kiedy przeprowadził się do Ho Chi Minh City, w latach, kiedy nie wracał do Hanoi, wspólnie z żoną świętował Tet i spotykał się z przyjaciółmi w mieście.
„Prawie nigdy nie podróżowałem podczas Tet. Myślę, że Tet to czas spędzony z rodziną. Poza tym, obecnie wiele osób podróżuje podczas Tet, ale ja nie lubię tłumów” – powiedział rumuński zięć.
W tym roku Valentin i jego żona wybrali się w podróż po Wietnamie, ale tuż przed świętem Tet udało im się wrócić do Hanoi, aby świętować Tet z rodzicami jego żony.
Co roku, w dniach poprzedzających święto Tet, zakasuje rękawy, sprząta dom i przygotowuje posiłek z kobietami z rodziny.
W Sylwestra cała rodzina zebrała się, by zjeść przekąski, napić się wina, obejrzeć Tao Quan i porozmawiać całą noc. Podczas święta Tet on i jego rodzina udali się do pagody i odwiedzili krewnych po obu stronach.
„To są te chwile, które cenię najbardziej podczas Tet” – podzielił się.
Mieszka w Wietnamie od 20 lat, ale w tym roku po raz pierwszy samodzielnie pakuje ciasta Chung.
Poza tym jedzenie to coś, co Valentin „kocha” najbardziej podczas Tet. „Lubię prawie każde danie, zwłaszcza smażone banh chung. Nie przepadam za duszoną wieprzowiną, bo jest trochę słodkawa”.
Stwierdził, że gdyby miał sam gotować specjalne potrawy na Tet, nie czułby się zbyt pewnie, ale gdyby miał pełnić rolę pomocnika kuchennego, czułby się całkowicie pewnie.
Był świadkiem tego, jak ciężko kobiety wietnamskie musiały gotować w czasie święta Tet, dlatego też zawsze starał się pomagać żonie i teściowej tak bardzo, jak to możliwe, aby miały czas na odpoczynek w prawdziwym duchu świąt.
Zapytany, czy jest coś, czego nie lubi w Tet, z radością odpowiedział: „Nie przepadam za sprzątaniem domu. To trochę skomplikowane i… dla mnie ból głowy”.
„Sprzątanie domu w święto Tet bardzo różni się od sprzątania w normalne dni. Sprzątanie w święto Tet wymaga starannej uwagi w każdym zakamarku, w przeciwieństwie do sprzątania pokoju czy mycia podłogi w normalne dni”.
„Jednak obecnie sprzątaniem można zająć się za pośrednictwem usług. Gotowanie jest takie samo. Zamiast gotować przez cały dzień podczas Tet, możemy kupić wiele gotowych dań. W pełni popieram ten punkt widzenia, dzięki czemu Tet może być prawdziwym świętem – ludzie mogą odpocząć i zrelaksować się bardziej. Dopóki jesteśmy razem, rozmawiamy, wychodzimy, odwiedzamy się. Ostatecznym celem jest to, żebyśmy byli szczęśliwi. Nie ma nic złego w korzystaniu z usług podczas Tet i moim zdaniem nie odbiera to smaku Tet” – wyraził swoją opinię Valentin.
Rumuński zięć uważa, że Tet jest pełnym świętem, pod warunkiem, że cała rodzina jest razem, odpoczywając i wspólnie się bawiąc.
Podzielił się również informacją, że jest jedna rzecz, którą chciałby zmienić, o ile to możliwe, za każdym razem, gdy nadchodzi Tet. Chodzi o to, że Wietnamczycy mają tendencję do przygotowywania zbyt dużej ilości jedzenia i ciast.
„Po Tet to jedzenie nie jest jedzone cały czas i często trzeba je wyrzucać, co jest ogromnym marnotrawstwem. Moim zdaniem powinniśmy przygotować tylko tyle, żeby wystarczyło na jedzenie”.
W pierwszych latach po przyjeździe do Wietnamu był również bardzo zaskoczony, poznając zwyczaj obdarowywania się pieniędzmi na szczęście. „Wtedy nie byłem przyzwyczajony do traktowania pieniędzy jako prezentu. Ale później zrozumiałem ich znaczenie i stopniowo przyzwyczaiłem się do tego zwyczaju. Chociaż było to trochę „bolesne dla portfela”, widok dzieci i wnuków cieszących się z otrzymania pieniędzy na szczęście, również mnie uszczęśliwił”.
Po 20 latach obchodzenia wietnamskiego Tet, Valentin zdał sobie sprawę, że dzisiejszy Tet różni się znacznie od tego z przeszłości. „Nawet teraz, podczas każdego święta Tet, wielu obcokrajowców, którzy właśnie przybyli do Wietnamu, wciąż pyta: »Czy to prawda, że w czasie Tet sklepy są nieczynne?«. W rzeczywistości to było wiele lat temu. Teraz sklepy i supermarkety otwierają się bardzo wcześnie, nawet w czasie Tet.
W przeszłości, jeśli nie przygotowałeś jedzenia na Tet, chodziłeś głodny. Teraz sklepy są otwarte do samego Tet, a potem otwierają się bardzo wcześnie, zazwyczaj zamykając się dopiero pierwszego dnia.
Ale według niego, oprócz tego, atmosfera na ulicach podczas Tet jest również zupełnie inna. Kiedyś ulice były bardzo puste i ciche podczas Tet. To było dla niego nowe i bardzo oczekiwane doświadczenie kulturowe.
Tet nie ma już tej atmosfery. Wyjście drugiego i trzeciego dnia niewiele różni się od normalnego. „Dla mnie osobiście to strata, bo lubię spacerować po opustoszałych, cichych ulicach starego Tet”.
Rumuński zięć obchodzi wietnamskie święto Tet od 20 lat






Komentarz (0)