Pan Tam i jego żona, pani Giang, wydali około 1,5 miliarda VND na zakup pickupa i zestawu sprzętu do „domu mobilnego” importowanego z Niemiec. Właśnie odbyli dwumiesięczną podróż przez Wietnam, nie martwiąc się o rezerwację hotelu ani kupno biletów lotniczych, i mogli swobodnie doświadczać tamtejszych atrakcji.
Wiele młodych rodzin przekształca swoje samochody osobowe w „domy mobilne”, aby swobodnie podróżować i odkrywać świat. Postrzegają to jako opcję podróżowania, która zapewnia prywatność, dostarcza wielu ciekawych doświadczeń, a przede wszystkim stwarza możliwości zacieśniania więzi rodzinnych.
Gazeta VietNamNet przedstawia czytelnikom cykl artykułów „ Podróżowanie wszędzie domami mobilnymi ”.
„Pierwszej nocy po powrocie do domu, po dwumiesięcznej podróży przez Wietnam, moje dzieci nadal chciały spać w swoim „domku mobilnym”, jak zwykle. Cała rodzina musiała nauczyć się adaptować do dotychczasowego, normalnego życia” – powiedział z humorem pan Tam.
Pod koniec grudnia 2024 r. pan Nguyen Minh Tam (36 lat) i jego żona, pani Doan Thanh Giang (30 lat, z Ho Chi Minh City), zabrali trójkę dzieci (6 lat, 5 lat i 7 miesięcy) na wyprawę eksploracyjną z południa na północ.
Rodzinie towarzyszy samochód dostawczy, który pełni funkcję „domu mobilnego” i oferuje pełen zakres udogodnień.
Wydaj 1,5 miliarda na zakup „domu mobilnego”
Pan Tam powiedział, że pracuje w branży papierów wartościowych. Jego praca jest stresująca i zajęta, dlatego zawsze tęskni za czasem, aby podróżować z żoną i dziećmi, doświadczając życia blisko natury.
„W ciągu ostatniego roku zgłębiałem wiedzę o kempingach i domach mobilnych. Bardzo podoba mi się wyposażenie „domów mobilnych”, przeznaczone specjalnie do pickupów” – powiedział pan Tam. „Dzięki niemu mogę zabierać żonę i dzieci w podróże w dowolne miejsce, nie martwiąc się o bilety lotnicze, znalezienie noclegu czy miejsca na posiłek”.
Pan Tam i jego żona postanowili wydać około 1,5 miliarda VND na zakup pickupa i zestawu sprzętu „mobilnego domu” importowanego z Niemiec. Ten zestaw sprzętu przypomina skrzynię ładunkową umieszczoną na pickupie, połączoną czterema opaskami kablowymi, bez ingerencji w konstrukcję pojazdu.
Pan Tam i jego żona prezentują rodzinny „dom” wart 1,5 miliarda VND
Po otwarciu namiotu dachowego wysokość wzrasta do ponad 2 m, co pozwala dorosłym wygodnie stać w środku, tworząc dwupoziomową przestrzeń do spania. Na górnym poziomie znajduje się materac o wymiarach 1,6 m x 2 m, a na dolnym – o wymiarach 0,8 m x 2 m. „Moja rodzina może spać wygodnie” – powiedział pan Tam.
Ten namiot wykonany jest z wielowarstwowej, wodoodpornej tkaniny, jest odporny na ulewny deszcz, dobrze izolowany i posiada 4 okna. Korpus namiotu można rozłożyć w obie strony, aby zwiększyć powierzchnię do gotowania. Posiada ruchomą markizę, otwieraną i zamykaną pilotem, chroniącą przed deszczem i słońcem podczas biwakowania.
Skrzynia ładunkowa ciężarówki jest wyposażona w system rezerwy mocy o mocy 8 kW, wystarczający do zasilania klimatyzacji, oświetlenia, wentylatorów, 25-litrowej lodówki itp. oraz 60-litrowego zbiornika na wodę. „Po 20 godzinach ładowania, energia elektryczna w ciężarówce może wystarczyć na 4 dni. Dach ciężarówki ma również panel słoneczny” – powiedział pan Tam.
Zewnętrzną część samochodu można przykryć plandeką i stworzyć w ten sposób mobilną łazienkę z prysznicem.
W listopadzie 2024 roku, po odebraniu gotowego samochodu, pan Tam i jego żona zabrali dziecko na 3-tygodniową jazdę próbną po 5 prowincjach Central Highlands. Podczas tej podróży rodzina przyzwyczaiła się do życia w samochodzie, ale nadal spała w hotelach i motelach.
Rodzina zapoznała się z „domem mobilnym” podczas wycieczki w Central Highlands. Pan Tam i jego żona pozwolili dzieciom rozbić obóz w lesie, kąpać się w strumieniu i bawić.
„Podczas naszej dwumiesięcznej podróży po Wietnamie zatrzymaliśmy się w domu gościnnym tylko na dwie noce z powodu ulewnych deszczów w Phu Yen i Quang Binh . Przez prawie dwa tygodnie wracaliśmy do naszego rodzinnego miasta w Nghe An, aby świętować Tet. W nocy cała rodzina spała w autobusie, bo dzieciom tak się podobało” – powiedział pan Tam.
Pan Tam przygotował samochód, a pani Giang zajęła się ustalaniem harmonogramu i przygotowywaniem artykułów gospodarstwa domowego.
13 000 km podróży przez Wietnam
Po raz pierwszy w historii przekraczając Wietnam, pan Tam i jego żona, pani Giang, planują pojechać autostradą do Phan Thiet (Binh Thuan), a następnie podążać nadmorską trasą Ninh Thuan – Khanh Hoa – Phu Yen – Binh Dinh... na północ, a następnie do górzystych prowincji, aby doświadczyć zimy.
„Jednak ze względu na małe dziecko nasz harmonogram ciągle się zmienia. Dlatego dystans podróży wynosi ponad 13 000 km” – powiedział Giang.
Tam pokonuje dziennie około 300 km i unika jazdy po zmroku. Rodzina często rozbija obóz nad morzem, chodzi na lokalny targ i gotuje. W nocy, dla bezpieczeństwa i wygody ładowania, parkują w miejscach turystycznych lub kawiarniach.
„Pierwszego dnia, z powodu braku doświadczenia, przytrafił nam się niezapomniany wypadek” – opowiada para.
Jechali z Ho Chi Minh do Binh Thuan. Mijając plażę na przylądku Ke Ga, Tam zobaczył, że jest tak piękna, że zatrzymał samochód, aby rodzina mogła urządzić piknik. O 17:00 nadszedł przypływ, ale samochód utknął w piasku i nie mógł ruszyć. Zrobiło się ciemno, woda podniosła się, a okolica znów opustoszała.
„Zadzwoniliśmy po pomoc, ale zanim przyjechali, samochód prawdopodobnie był już zanurzony. Nie wiedząc, co robić, ochroniarz z pobliskiego ośrodka podał mi numer telefonu do lokalnego kierowcy samochodu z kodem pocztowym. Osoba ta przyjechała, żeby odholować samochód i na szczęście o 19:30 samochód był już wolny od piasku i nie był zanurzony” – wspominał pan Tam.
„W pierwszym dniu jazdy byłem nieostrożny, myśląc, że ten samochód jest mocny. Koszt tej nieostrożności wyniósł 2 miliony VND z funduszu ratunkowego” – dodał.
W kolejnych dniach złapali gumę na środku drogi i zgubili się w Cao Bang. „Kiedy mieliśmy wypadek, pracowaliśmy razem, aby znaleźć rozwiązanie. To sprawiło, że byliśmy dla siebie bardziej empatyczni” – powiedział Giang.
Starszy syn Gianga ma książkę o wietnamskiej kulturze i historii. Rodzice priorytetowo traktują zabieranie dziecka do miejsc, które kocha, opisanych w książce, aby mogło je osobiście poznać. „Kiedy idzie do miejsc, które zwiedza i uczy się, zapamiętuje informacje na dłużej i opowiada wszystkim pogawędki” – powiedział Giang.
Dziesiątego dnia dotarli do Hanoi. Na północy panowała zima, a temperatura gwałtownie spadła. Pani Giang kupiła ciepłe ubrania i niezbędne lekarstwa.
„Urodziłam się na Zachodzie, więc z wielką radością powitałam zimne powietrze z Północy, podobnie jak moje dzieci. Z Hanoi pojechaliśmy do Moc Chau, żeby zobaczyć kwitnące śliwy i polować na chmury. Krajobraz był niesamowicie piękny. W nocy samochód miał ogrzewanie, więc było bardzo ciepło” – powiedziała.
Podczas podróży miejscem, które zrobiło na nich największe wrażenie, był Cao Bang z wodospadem Ban Gioc, górą Mat Than i strumieniem Lenin.
„Nie tylko podziwialiśmy piękne krajobrazy, poznawaliśmy lokalną kulturę i próbowaliśmy lokalnych specjałów… poznaliśmy także wielu życzliwych nieznajomych” – powiedziała pani Giang.
Jadąc „domem mobilnym” do Quang Ninh, spotkali miejscową parę. „Wyglądali na nieco agresywnych, więc początkowo mieliśmy wątpliwości. Ale on z entuzjazmem poprosił o nasz numer telefonu, żeby dowiedzieć się o samochodzie.
Okazuje się, że oni też lubią kempingować. Po tym, jak moja rodzina pojechała do Zatoki Ha Long, zaprosili nas do siebie na obiad, przygotowali wiele pysznych dań i ciepło nas przyjęli” – powiedział Giang.
Zatrzymali się na noc w kawiarni w Hoanh Bo w prowincji Quang Ninh. O 22:00 właścicielka nagle zapukała do drzwi. Obawiając się, że chłodna pogoda utrudni dzieciom sen, zaprosiła całą rodzinę do kawiarni, żeby odpoczęli.
„Kiedy zobaczyła, że samochód jest ciepły i pełny, poczuła się bezpiecznie i odjechała. Następnego ranka przyniosła ręczniki i sztućce i zaprosiła moją rodzinę do środka, żeby umyli zęby i twarze. Poczułem się bardzo wzruszony” – dodał Giang.
Tym razem, z powodu złej pogody, rodzina nie mogła odwiedzić Ha Giang, Dien Bien, Lai Chau i Lao Cai. Planowali kontynuować podróż „domem mobilnym” na północ, aby odwiedzić wyżej wymienione prowincje.
„Dwa miesiące podróży po Wietnamie naszym „domem mobilnym” były dla mojej rodziny szczęśliwym czasem. Mieliśmy okazję odkrywać przyrodę, ćwiczyć z dziećmi i zdobywać wiedzę o kulturze i historii kraju.
„Spędzamy cały czas z naszymi dziećmi, obserwując, jak uczą się umiejętności życiowych i ćwiczą zdolność adaptacji, co zupełnie różni się od życia w mieście” – powiedziała pani Giang.
Zdjęcie/wideo: Dokąd wybiera się rodzina Gianga?
Wietnamska para sprzedaje cały majątek i zabiera dzieci do „mobilnego domu” w podróż po USA
Ojciec z Hanoi wydał 1,3 miliarda VND na załadowanie „mieszkania” na ciężarówkę, zabierając całą rodzinę na „pojednanie”
Source: https://vietnamnet.vn/gia-dinh-o-tphcm-sam-nha-di-dong-di-xuyen-viet-ke-su-co-nho-doi-tren-bai-bien-2377511.html
Komentarz (0)