Startup z przychodami rzędu dziesiątek miliardów dongów
Po zakończeniu pracy w Korei, pan Vu Van Giap wrócił do Wietnamu, aby założyć własną firmę. Pięć lat temu udał się do Bac Ninh , aby poznać modele biznesowe i założył CLC Vietnam Production, Trade and Service Company Limited.
Firma specjalizuje się w produkcji części do maszyn i automatyzacji produkcji, zapewniając stabilny dochód 50 pracownikom, ze średnim przychodem w wysokości 15 miliardów VND/rok.
Aby dziś zbierać „słodkie owoce”, „szef” 8X przeszedł przez trudny okres, stale podejmował wysiłki, pokonywał trudności i gromadził wiedzę oraz doświadczenie.
Dzieci takie jak pan Giap, urodzone na wsi w prowincji Nghe An , zawsze marzyły o tym, by w przyszłości pracować za granicą, znajdować nowe możliwości i pomagać w łagodzeniu trudności życiowych.
Od dzieciństwa pasjonował się wynalazczością, dorastając w Wietnamsko-Koreańskiej Szkole Technicznej Przemysłu. To środowisko dało mu możliwość interakcji z Koreańczykami i szybkiego aktualizowania informacji o rynku pracy w tym kraju.
Pan Vu Van Giap (Zdjęcie: Hoa Le).
„W tamtym czasie w kraju nie było zbyt wielu warunków do rozwoju w tej dziedzinie, podczas gdy Korea była krajem o rozwiniętym przemyśle. Dlatego byłem zdeterminowany, aby przyjechać tutaj do pracy, aby zdobyć więcej wiedzy i umiejętności. A kiedy dotarłem do Korei, rzeczywistość była dokładnie taka, jak myślałem” – powiedział pan Giap.
Po ukończeniu nauki i szkolenia, w 2007 roku, 22-letni mężczyzna oficjalnie wyjechał do Korei, aby podjąć pracę w ramach programu EPS (zagraniczni pracownicy z licencją na pracę w Korei) w przemyśle rybnym - łowieniu i przetwarzaniu ośmiornic na wyspie Dżedżu.
Kiedy po raz pierwszy przybył do obcego kraju, z odmiennym środowiskiem i kulturą, bez krewnych w pobliżu, pan Giap również napotkał pewne trudności. Nie zniechęciło go to, ale utwierdziło w determinacji, by przezwyciężyć przeciwności losu i zarobić pieniądze, które mógłby wysłać rodzinie.
W tych miesiącach wędkowania pogoda jest tak zimna, że jego dłonie i stopy są tak zmarznięte, że nie może nawet trzymać pałeczek, żeby jeść. Nie mając innego wyboru, pracownicy tacy jak on muszą używać rąk do zbierania ryżu.
„Na morzu padał deszcz, łódź zajmowała tylko niewielką przestrzeń. Podczas jedzenia deszcz spadał do naszych misek. Wszyscy musieli próbować jeść, żeby mieć energię do pracy” – wspominał pan Giap.
Po roku wrócił na kontynent, aby pracować jako konserwator maszyn w fabryce w Korei. Czerpiąc z pasji z dzieciństwa, ciężko pracował, uczył się i nieustannie wprowadzał innowacje.
Pan Giap zajmował się również produkcją maszyn pomocniczych, co miało na celu ułatwienie pracownikom przedsiębiorstwa wykonywania obowiązków, a jednocześnie zdobywał umiejętności zarządzania i uczył się języka koreańskiego, co pozwalało mu na lepszą komunikację.
Dzięki swojej pracowitości i ciężkiej pracy pan Giap zyskał sympatię właścicieli fabryki i został przez nich adoptowany.
Rozmyślając o 5 latach pracy w „krainie kwitnącej wiśni”, pan Giap musiał przyznać, że był to trudny i żmudny proces, ale przyniósł mu wiele cennych wspomnień i wartości, które wykorzystał po powrocie do domu, aby założyć własny biznes.
Startup pana Giapa zdobył pierwszą nagrodę w konkursie „Koreańskie Ministerstwo Zatrudnienia i Pracy oraz pracownicy EPS wracają do domu, aby założyć firmę”, w którym wzięło udział 15 krajów wysyłających. Niedawno został zaproszony do Korei na spotkanie z koreańskim Ministrem Zatrudnienia i Pracy, gdzie spotkał się z wyróżnieniem.
Przestań być elektrykiem z pensją przekraczającą 1 milion VND miesięcznie
Po ukończeniu college'u pan Nguyen Van Dung (Ba Thuoc, Thanh Hoa) złożył podanie o pracę w przemyśle energetycznym w prowincji Quang Ninh .
W tamtym czasie jego dochód wynosił niewiele ponad milion VND miesięcznie. Przy takiej pensji zastanawiał się, kiedy będzie miał szansę zmienić swoje życie.
Wiedząc o jego marzeniu o pracy za granicą, przyjaciele pomogli mu dostać się do programu EPS. Aby zakwalifikować się do pracy w Korei, pracował w ciągu dnia i uczył się koreańskiego wieczorami.
„Mimo że nie znałem języków obcych, nie napotkałem żadnych przeszkód w opanowaniu języka koreańskiego” – powiedział pan Dung.
Postanowił uczyć się w najcichszym miejscu w nocy. Jego determinacja do pracy w Korei wzrosła i uczył się pilnie.
W 2011 roku został wybrany i wyjechał do Korei, aby pracować w przemyśle wytwórczym, produkując płytki ceramiczne. To dość przyjemna praca, która przynosi dochód w wysokości ponad 20 milionów VND miesięcznie.
Lekcja języka koreańskiego w ośrodku pana Dunga w jego rodzinnym mieście (zdjęcie: NVCC).
Po 5 latach pracy jego największym marzeniem było wprowadzenie japońskiej technologii produkcji płytek do Wietnamu. Jednak, aby to zrobić, potrzebował ogromnego kapitału, więc musiał zrezygnować.
W panu Dungu pozostał jego styl pracy, zrozumienie kulturowe, a zwłaszcza biegła znajomość języka koreańskiego. Przywrócił tę siłę, otwierając w swoim rodzinnym mieście ośrodek nauki języka koreańskiego.
W biednej, wiejskiej okolicy prowadzenie ośrodka językowego nie było dla niego łatwe. Jednak dzięki determinacji i nie zniechęceniu, z początkowych czterech uczniów jego ośrodek liczy obecnie ponad 200 osób.
Zaoszczędziwszy ponad miliard VND, połowę z tych pieniędzy przeznaczył na inwestycje w infrastrukturę. Oprócz niego, centrum przyciągnęło również trzech kolejnych współpracowników, którzy mieli szkolić się w języku koreańskim.
Według pana Dunga, każdy młody człowiek powinien umieć doceniać czas, zwłaszcza mając możliwość pracy za granicą, aby zdobywać wiedzę i umiejętności. Tylko wtedy, po powrocie do domu, będzie mu łatwo nadrobić zaległości i rozwijać zgromadzone mocne strony.
Link źródłowy
Komentarz (0)