Jestem rodzicem trójki dzieci, najstarsza córka ukończyła studia, druga jest w 11 klasie, a najmłodszy syn w tym roku jest w 6 klasie.
Pod względem ekonomicznym moja rodzina nie jest zbyt trudna, mimo to odkładam osobną kwotę na zakup książek, przyborów szkolnych i nowych mundurków dla dzieci. Jednak ja sam wciąż mam problem, ponieważ podręczniki są dziś zbyt problematyczne.

Posiadanie wielu różnych zestawów podręczników utrudnia uczniom wymianę lekcji i wspólną naukę w grupach, jeśli nie uczęszczają do tej samej szkoły. Zdjęcie: AI
Dokładniej, moja pierwsza córka urodziła się w 2003 roku. Każdego lata, mniej więcej od czerwca do lipca, zabieram ją na zakup podręczników. Uczucie, gdy dzieci z entuzjazmem czytają nowe książki latem, daje rodzicom poczucie bezpieczeństwa. W ten sposób co roku kupuję nowe książki, nie zwracając na nie zbytniej uwagi – książki są zawsze dostępne.
Były też lata, kiedy moja córka korzystała z książek swojej kuzynki, program nauczania pozostawał niezmieniony, a ja dzięki temu zaoszczędziłam trochę pieniędzy na zakupach. Moja córka nie smuciła się z powodu korzystania ze starych książek, tylko śmiała się na głos i biegała po domu, żeby pokazać wszystkim, gdy przeczytała stronę z kilkoma linijkami notatek od kuzynki. To była radość lata, radość dzieci czytających książki, a także radość rodziców takich jak ja.
Jednak w ostatnich latach kręciłam się jak w ukropie z powodu „podręczników”. Nie odważyłam się kupić książek wcześniej, ani nie wiedziałam, który zestaw książek będzie odpowiedni dla szkoły. Jeśli zarejestrowałam się na zakup książek później, książki się kończyły. Szkoła poleciła mi kupić ten zestaw, ale kupiłam niewłaściwy, co było częste. Na czacie rodzice ciągle narzekali, dlaczego nowy program edukacji ogólnej zawierał tak wiele różnych zestawów książek.
Ucząc się z poprzednich lat, w tym roku poszłam do szkoły zapytać o datę wyprzedaży podręczników. Kupiłam je od razu w szkole i nie musiałam chodzić do innych księgarni. Było to wygodne, ale nie wszyscy rodzice o tym wiedzieli.
Kupowanie książek na początku roku to tylko chwilowy problem. Jeśli rodzice niestety muszą zmienić pracę, oznacza to, że ich dzieci muszą przenieść się do innej szkoły. Dzieci muszą „zaadaptować się” do nauki z innego zestawu podręczników. Czy to nie jest zbyt niesprawiedliwe wobec dzieci?
Jestem rodzicem, którego dzieci uczą się programów nauczania ogólnego z lat 2006 i 2018. Nie mogę się wypowiedzieć na temat treści nauczania, ponieważ na każdym etapie dzieci uczą się innej wiedzy, którą z pewnością trzeba aktualizować, aby nadążać za trendami. Jednak z perspektywy matki widzę, że nowy program stopniowo oddziela dzieci, oddziela jednostki.
W weekendy i święta nie widzę już dzieci gromadzących się, by pytać o lekcje. Zasadniczo rozumieją, że każda szkoła uczy inaczej i trudno im zrozumieć, nawet jeśli pytają. Posiadanie wielu zestawów książek nieumyślnie wywołuje myśli porównawcze, takie jak: „Ach, Lan studiuje zestaw A, więc nie rozumie zestawu B”; „Zestaw A jest łatwiejszy niż zestaw B”; „Zestaw A jest wolniejszy niż zestaw B”... To absolutnie nie jest dobre, zwłaszcza dla małych dzieci w szkole podstawowej.
Oczywiście, bardzo chcę, żeby moje dziecko było grzeczne, odnosiło sukcesy i stało się dobrym człowiekiem. Jednak czy porównywanie najmniejszych „cegiełek” pozwoli na sprawiedliwą i skuteczną ścieżkę edukacyjną?
Source: https://nld.com.vn/cang-nhieu-bo-sach-giao-khoa-phu-huynh-cang-nhieu-noi-lo-196250802190718725.htm

















































































Komentarz (0)