Kilka tygodni temu 89-letni Mitsuo Tanigami z Kobe w Japonii chciał zobaczyć swoje dzieci. Jednak jego syn Naoya i córka Sayuri dawno już dorośli i opuścili rodzinne miasto, aby założyć własne firmy.
Pan Mitsuo prowadził studio fotograficzne, ale siedem lat temu przeszedł na emeryturę. W zeszłym roku kupił rower elektryczny. Widząc, jak jego 61-letni syn nieustannie stawia sobie wyzwania, często wyjeżdżając służbowo za granicę, on również zapragnął spróbować swoich sił.
Jego syn Naoya mieszka w Tokio, mniej więcej w połowie kraju od Kobe. Zamiast jechać trzygodzinnym pociągiem Shinkansen, żeby zobaczyć syna, Mitsuo postanowił przejechać rowerem około 600 km w dziewięć dni.
Starszy mężczyzna przejechał rowerem 600 km z Kobe do Tokio, aby odwiedzić swojego syna (zdjęcie: Kobe Shimbun).
Nie korzysta z GPS-u, Map Google ani żadnych innych cyfrowych pomocy nawigacyjnych. Zamiast tego nosi przy sobie papierową mapę w skali 1:200 000, zaznaczając trasę czerwonym ołówkiem.
Kiedy się zgubi, pyta o drogę parkingowych lub miejscowych. Za każdym razem, gdy spojrzy na mapę, wyraża radość z „dotarcia tak daleko”.
Mitsuo wyruszył wczesnym rankiem 17 marca i pierwszego dnia dotarł do Takatsuki w prefekturze Osaka. Stamtąd kontynuował jazdę rowerem w kierunku Tokio, mijając takie miejsca jak jezioro Biwa i góra Fuji. Po drodze nocował w hotelach i zajazdach.
Musiał znosić ulewne deszcze i silne wiatry, a także pokonywać strome górskie przełęcze w Hakone, spadając z roweru około 20 razy z powodu poślizgu opon. Mimo to kontynuował podróż.
Starszy mężczyzna zakreślił i zaznaczył trasę czerwonym ołówkiem (zdjęcie: Kobe Shimbun).
Trzeciego dnia podróży dotarł do miasta Fuso w prefekturze Aichi, gdzie mieszkała jego córka Sayuri. Zatrzymał się w jej domu na dwa dni, zatrzymując się na jeden dzień, aby odpocząć w drodze do Tokio.
25 marca Mitsuo przybył do stolicy. Chociaż nawigował za pomocą papierowej mapy, zabrał ze sobą smartfon, aby Naoya mógł śledzić trasę. Syn czekał na powitanie ojca, który miał ponad 80 lat, nie mogąc powstrzymać łez.
Pan Mitsuo schudł 4 kg po podróży, ale nie wykazywał żadnych oznak nieprawidłowego stanu zdrowia.
„To było trudne doświadczenie, ale jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam dodać otuchy mojemu synowi, a jednocześnie pomóc sobie zyskać większą pewność siebie” – powiedziała Mitsuo pod koniec podróży.
„Martwiłem się, bo mój ojciec był stary, ale cieszyłem się, że nie odniósł kontuzji. Podziwiam jego wytrzymałość” – powiedział Naoya.
Podczas pobytu w Tokio ojciec i syn wspólnie jeździli na rowerach, aby zwiedzać lokalne atrakcje.
Pan Mitsuo wróci do Kobe pociągiem lub samolotem, zostawiając rower w domu Naoyi. Nie prosił jednak syna o odesłanie roweru do rodzinnego miasta, lecz planuje wrócić do stolicy i latem wrócić rowerem do Kobe.
Źródło
Komentarz (0)