To wyjątkowa, nienazwana restauracja z makaronem pani Tuyet (68 lat), położona spokojnie na końcu ulicy Nguyen Duy Duong. To „ulubione” miejsce wielu nocnych bywalców restauracji w Ho Chi Minh.
Sprzedawane tylko przez 2 godziny, klienci czekają
O 2:30 w nocy Ho Chi Minh City wciąż pogrążone było w ciszy nocy. Na zewnątrz było chłodno, przejeżdżało tylko kilka samochodów, co stanowiło jaskrawy kontrast z tętniącą życiem atmosferą dnia. Po drodze zajechałem do pobliskiej knajpy z makaronem pani Tuyet.
O godzinie 3 nad ranem klienci otoczyli sklep z makaronem pani Tuyet.
Szczerze mówiąc, dowiedziałem się o tej wyjątkowej restauracji dzięki poleceniu znajomego, kiedy wróciłem późno z pracy. Kiedy pierwszy raz tam jadłem, od razu przyciągnęło mnie mnóstwo dziwnych rzeczy, których byłem świadkiem, nie tylko smak czy niesmak dania.
[KLIP]: Niezwykły i dziwny sklep z makaronem, sprzedający go od 3:00 do 5:00 rano w Ho Chi Minh City
Sklep otwiera się dopiero o 3:00. Ale kiedy przybyłem o 2:50, ponad tuzin klientów już czekało, podczas gdy ona i starsza kobieta pomagały rozstawiać stoisko. Ze względu na swój wiek, robiła wszystko powoli i spokojnie, podczas gdy klienci siedzieli, rozmawiając i bawiąc się telefonami. Absolutnie nikt się nie spieszył ani nie narzekał, jakby był przyzwyczajony do takiego rozkładu jazdy.
Punktualnie klienci zebrali się wokół lady z jedzeniem pani Tuyet, aby złożyć zamówienie. „Tuyet! Daj mi miskę zupy z makaronem i mieloną wieprzowiną”, „Tuyet, daj mi miskę zupy z makaronem z udźca wieprzowego bez cebuli”, „Proszę, daj mi miskę zupy z makaronem z kością, Tuyet!”... Było też kilku stałych klientów, którzy mówili tylko: „To samo co zwykle, Tuyet!”. Pani Tuyet patrzyła na ich twarze i znała myśli i preferencje każdej osoby.
Starannie przygotowywała bulion, gotując go na kuchence olejowej, aby podać go klientom.
Miska zupy z makaronem nie jest za duża, akurat wystarczająca, żeby się nią najeść.
Mały zakątek Ho Chi Minh City wczesnym rankiem tętnił życiem, a odgłosy klientów zamawiających jedzenie mieszały się z ciepłem pieca olejowego, w którym gotował się bulion. Poczułem aromat bulionu zmieszany z nutą zapachu oleju z porannego pieca, co rozbudziło mój zmysł węchu.
Restauracja jest mała, ma tylko kilka stolików, ale od momentu otwarcia rzadko kiedy jest tam wolne miejsce. Są klienci, którzy jedzą na miejscu i zamawiają na wynos. Ale wszyscy klienci, którzy przychodzą tu po jedzenie, mają jedną wspólną cechę: zamawiają przy ladzie, płacą, a następnie sami przynoszą miskę makaronu do stolika; właściciel jej nie przynosi.
Restauracja ma 40-letnią tradycję.
To zrozumiałe, ponieważ pani Tuyet i jej starsza asystentka mieszkają zaledwie kilka kroków od siebie. Traktuje też gości jak swoich krewnych, dzieci i wnuki, a gotuje dla nich z takim samym zaangażowaniem, jak dla własnej rodziny.
Dlaczego godziny otwarcia sklepu są takie dziwne?
Podając klientom miseczki gorącej zupy z makaronem, pani Tuyet zwierzyła się, że otworzyła tę restaurację 40 lat temu, wykorzystując jako przestrzeń dom, w którym mieszkała. W tamtym czasie chciała mieć więcej pieniędzy, aby wychować dwójkę dzieci.
„Kiedy zaczynałam, sprzedawałam tylko przez dwie godziny rano, od 7:00 do wyczerpania zapasów. Z czasem klienci prosili mnie o wcześniejsze otwarcie, żeby nadrobić zaległości w stosunku do osób idących do pracy, więc otwierałam coraz wcześniej i jestem otwarta o tej porze już od ponad dziesięciu lat” – zwierzyła się.
Klienci zamawiają ciasto i zabierają je do stolika.
Okazuje się, że sklep otwiera się o tej nietypowej porze, aby zadowolić klientów. Obecnie stałymi klientami sklepu są osoby, które wracają późno w nocy i chcą coś przekąsić, a także osoby, które wcześnie rano idą do pracy w pobliżu tego obszaru Dzielnicy 10. Jest też sporo osób, które zgłodniały w środku nocy, tęskniąc za smakiem ciast pani Tuyet i wpadają na posiłek.
Pan Long (mieszkający w Dystrykcie 8) zabrał swoją nowo poślubioną żonę z domu do restauracji pani Tuyet o 3 nad ranem. Jest jej stałym klientem od ponad dziesięciu lat, odkąd miał dwadzieścia kilka lat. „Przyprowadziłem tu żonę późno w nocy i powiedziałem jej, żeby poszła do restauracji, która otwiera się o wyjątkowej i nietypowej porze w Sajgonie, ale jeśli przyjdę za późno, nie będę mógł tam zjeść, bo jest otwarta tylko przez dwie godziny. Lubię jej zupę z makaronem, bo jest pyszna, jak na mój gust, a mięso jest bardzo świeże” – skomentował.
Obok niego jego żona również skinęła głową i powiedziała, że chociaż jadła w tej restauracji po raz pierwszy, nadal smakuje jej zupa z makaronem pani Tuyet. Była zaskoczona, że o tej porze wciąż przychodziło tu wielu klientów, co przeszło jej wszelkie wyobrażenia przed przyjściem tutaj.
Niezależnie od tego, ile klient kupi, właściciel i tak będzie mu pobłażliwy...
Jak zauważyłem, po niecałej godzinie makaron prawie zniknął. Pani Tuyet powiedziała, że w dni z rekordową liczbą klientów pracowała bez przerwy, wyprzedając go w ciągu zaledwie godziny. W normalne dni, takie jak dzisiaj, może to trwać dłużej, ale po dwóch godzinach przestawała sprzedawać.
„Jesteś zmęczona sprzedażą o tej porze?” – właścicielka uśmiechnęła się i odpowiedziała, że jest stara i mało śpi. Sprzedawała o tej porze od dziesięcioleci, więc była do tego przyzwyczajona. Codziennie wstawała o 2 w nocy, żeby przygotować się do rozstawienia sklepu, mimo że miała już przygotowane niezbędne składniki.
Sprzedano również 5000 VND/miskę, sprzedano również kilkaset tysięcy
Miska zupy z makaronem pani Tuyet nie jest za duża, w sam raz na późny posiłek. Wygląda prosto, z białym makaronem, klarownym bulionem i wieprzowiną, taką jak mięso, szynka, kości, skóra... podawana z cebulą, ale dla mnie jest „pierwszej klasy”.
Rosół jest klarowny.
Zupa z makaronem wygląda prosto, ale jest pyszna.
Pani Tuyet dba o klientów do tego stopnia, że sprzedaje miskę banh canh za 5000 VND, a nawet jeśli klient chce kupić miskę banh canh za kilkaset tysięcy VND. Większość klientów przychodzi tu po porcję jedzenia za 30 000–50 000 VND.
Właścicielka powiedziała, że dzięki tej restauracji z makaronem udało jej się wychować dwójkę dzieci na sukces, z których jedno jest zastępcą dyrektora banku. Teraz, gdy jej dzieci odnoszą sukcesy, może odpocząć i cieszyć się starością, ale nie chce być zależna od dzieci i wnuków, nadal chce zarabiać na życie sama.
Restauracja jest popularnym miejscem spotkań wielu osób lubiących późne wieczory.
„Dla mnie ta restauracja to praca całego mojego życia, więc jeśli przestanę ją sprzedawać, bardzo będzie mi brakowało klientów. Moje codzienne szczęście to spotkania z klientami, robienie interesów i zarabianie pieniędzy na utrzymanie. Ten wiek stał się radośniejszy i pełniejszy. Jest trochę ciężko, ale fajnie!” – powiedział właściciel z uśmiechem.
W Ho Chi Minh City słońce właśnie wschodzi, a jej piekarnia jest prawie pusta. Restauracja jest jak piękny dodatek do miasta, które od dziesięcioleci nie śpi…
Wyjątkowa zupa z makaronem i żeberkami My Tho za jedyne 10 000 VND w Sajgonie
Link źródłowy
Komentarz (0)