![]() |
„Trubadur” Trinh Son Truyen podczas wieczoru muzycznego „Żółte kwiaty po kilka razy” w Laika Café. |
Nie wybierając wielkiej sceny ani jaskrawych świateł, „The Wanderer” Trinh Son Truyen przynosi muzykę pełną prostoty, rustykalności i szczerości.
On – syn Hanoi – od wielu lat podróżuje po kraju, wykonując piosenki Trinh na swój własny sposób: bliski, codzienny, ale głęboki.
Przybywając do Thai Nguyen , Trinh Son Truyen wybrał dwa przystanki: Laika Café, otwartą przestrzeń, i Trinh Quan, gdzie miłośnicy muzyki Trinh często przychodzą, aby „uciec” od zgiełku i pośpiechu życia.
W obie noce miał przy sobie tylko gitarę, kilka żółtych świateł i ludzi słuchających w ciszy. „Nie śpiewam piosenek Trinh, żeby się smucić, ale żeby zwolnić, żeby przypomnieć sobie, że miłość nigdy się nie starzeje” – powiedział Trinh Son Truyen przed występem.
W kawiarni Laika pierwszy wieczór odbywał się pod hasłem „Żółte kwiaty kilka razy” z utworami „Białe lato”, „Kurz”, „Kołysanka dla nas”; jego miękki, chrapliwy głos rozbrzmiewał w małej przestrzeni, każde zdanie, każde słowo zdawało się wlewać do serc słuchaczy.
![]() |
Wieczór muzyczny „Hej, pamiętasz?” w Trinh Quan. |
Publiczność nie była hałaśliwa, nie klaskała głośno, tylko kiwała głowami, uśmiechała się, a niektórzy delikatnie ocierali łzy. Drugi wieczór w Trinh Quan miał inny charakter. W utworze „Hej, pamiętasz?” „Wędrowny śpiewak” opowiedział historie spotkane w drodze – o ludziach, którzy odnaleźli spokój dzięki muzyce Trinh, historie, o których mało kto wie, o muzyku Trinh Cong Sonie i jego piosenkach.
Powiedział: „Muzyka Trinh nie jest kwestią techniki, ale sprawia, że czujemy się mali pośród ogromu życia, a jednocześnie wystarczająco odważni, by kochać”. W zgiełku codziennego życia Thai Nguyen rzadko organizuje wieczory muzyczne przesiąknięte duchem podróży – proste, łagodne, ale pełne emocji.
Dlatego dwa wieczory z pieśniami Trinh Son Truyen były niczym delikatny powiew wiatru, pomagając miłośnikom sztuki docenić duchowe wartości współczesnego życia. Wielu słuchaczy przyznało, że przyszli posłuchać Trinh Son Truyen nie tylko po to, by cieszyć się muzyką, ale także po to, by „odnaleźć siebie” po pracowitych dniach, by odprężyć się z nostalgią i powrócić wspomnieniami do młodości, którą wiązał ze śpiewem Trinh Cong Son.
Dwa wieczory koncertów dobiegły końca, ale echa pozostały. Być może jutro „Podróżnik” wyruszy w podróż do innej krainy, ale melodie, które pozostawił tutaj, w krainie tajskiej herbaty, będą nadal rezonować w sercach melomanów. Bo, jak powiedział muzyk Trinh Cong Son: „Życie wymaga serca, bo cóż, wiecie… dać się ponieść wiatrowi”.
Źródło: https://baothainguyen.vn/van-hoa/202510/nhung-dem-trinh-ca-day-cam-xuc-e263e34/
Komentarz (0)