Incydent jest szybko rozpowszechniany i wywołuje oburzenie opinii publicznej w mediach społecznościowych. Wiele osób oczekuje również wyjaśnienia ze strony restauracji w sprawie stworzenia przypominającego karalucha, które pojawiło się w pudełku z lunchem.
„Tylko przeprosiny, ale nie!”
Według dochodzenia Thanh Nien , klientką z powyższej historii jest pani PA (26 lat, mieszkanka Ho Chi Minh City). Dziewczyna, dzieląc się z nami swoją historią, powiedziała, że wieczorem 1 lipca zamówiła posiłek wegetariański za pośrednictwem aplikacji do zamawiania jedzenia za łączną kwotę 62 000 VND.
Otwierając pudełko z wegetariańskim lunchem, pani A. stwierdziła, że znalazła karalucha.
Ta restauracja znajduje się przy ulicy Than Nhan Trung (dzielnica 13, dystrykt Tan Binh). „Na początku, kiedy otworzyłam pudełko z lunchem, zobaczyłam coś, co wyglądało jak karaluch. Chciałam po prostu zadzwonić do restauracji i podzielić się swoją opinią, zamiast od razu oceniać ją w aplikacji, bo chociaż nie pracuję w branży gastronomicznej, rozumiem mentalność właściciela, gdy klienci wystawiają negatywne opinie w aplikacji” – powiedziała dziewczyna i tak zrelacjonowała rozmowę telefoniczną z restauracją:
Siostra A: Siostro! Właśnie kupiłam pudełko smażonego ryżu w restauracji. Właśnie je otworzyłam, co jest w pudełku?
Strona sklepowa: co to jest?
Siostra A: Jak karaluch!
Strona restauracji: Co jest takiego dziwnego?
Według relacji dziewczyny, usłyszała, jak osoba odbierająca telefon powiedziała do kogoś: „Zadzwonił, żeby zgłosić karalucha w lunchboxie”, po czym druga osoba rozłączyła się, nie mówiąc nic więcej. Ponieważ nie otrzymała satysfakcjonującego wyjaśnienia, pani A. postanowiła wystawić opinię w aplikacji do zamawiania jedzenia, a następnego ranka opublikowała informację o zdarzeniu w mediach społecznościowych, a także oceniła restaurację w Google.
Odpowiedź restauracji, gdy Pani A. ją oceniła.
Później otrzymała odpowiedź z restauracji w aplikacji, która brzmiała następująco: „Chcesz się odrodzić? Jeśli chcesz się odrodzić, to przestań nękać i oczerniać. Wybrałeś dzień wegetariański, żeby to zrobić, więc nie wierzysz w prawo przyczyny i skutku. Większość ludzi takich jak ty jest niemoralna. Nie chodź do wegetariańskiej restauracji, żeby jeść”.
Po przeczytaniu tej opinii, klientka była bardzo zdenerwowana, ponieważ po wielu dniach nadal nie otrzymała żadnych przeprosin ani wyjaśnień od restauracji, a wręcz przeciwnie – została zaatakowana. Kobieta dodała, że zaraz po zdarzeniu, właściciel restauracji, z której zamawiała, zadzwonił z przeprosinami i prośbą o zwrot całej kwoty.
„Nie jestem konkurentką, tylko zwykłą klientką zamawiającą jedzenie w restauracji po raz pierwszy. Chciałam tylko, żeby restauracja poświęciła mi więcej uwagi, ale jej zachowanie jest nie do przyjęcia. Jedyne, czego potrzebuję, to przeprosiny ze strony restauracji, ale ich nie ma” – powiedziała oburzona.
„Gwarantuję swoim życiem…”
Według adresu podanego przez panią A, reporter udał się do tej wegetariańskiej restauracji po południu 4 lipca. W tym czasie restauracja była pusta. Pani Hong (60-letnia właścicielka restauracji) potwierdziła, że restauracja była zamieszana w powyższy skandal.
Sklep pani Hong był pusty od czasu incydentu.
Odnosząc się do skargi klienta, że w pudełku na lunch znajdowało się zwierzę wyglądające jak karaluch, właścicielka powiedziała: „Odważę się zaryzykować swoje życie, aby zagwarantować, że żaden karaluch nie mógł dostać się do pudełka na lunch, ponieważ w trakcie przygotowywania dania dla klienta ryż był bardzo szybko przenoszony z patelni do pudełka, a ja dbałam o to, aby pod spód podłożyć warstwę liści bananowca” – zapewniła.
Właścicielka powiedziała, że w ciągu 5 lat sprzedaży tego dania wegetariańskiego otrzymała tylko 2 skargi od klientów i to jest drugi przypadek. Ponieważ była pewna, że w daniu nie może być karalucha, nie przeprosiła klienta.
Odnosząc się do opinii klientów na temat aplikacji do dostawy jedzenia, pytając: „Czy chcesz się odrodzić?”, odpowiedziała, że to nie jej opinia, a siostrzeńca, który pomógł jej sprzedać sklep, i że był bardzo zdenerwowany taką opinią. Gdy tylko się o tym dowiedziała, była zaskoczona, zbeształa siostrzeńca, a komentarz został usunięty.
Właścicielka zapewniła, że w jej jedzeniu nie było karaluchów.
W ciągu ostatnich kilku dni właścicielka wyznała, że miała problemy ze snem i apetytem, była wyczerpana psychicznie i omal nie zemdlała z powodu ciągłego nękania dziwnymi numerami telefonów i SMS-ami. Jej sklep również opustoszał i ma niewielu klientów.
Obecnie jej restauracja sprzedaje jedzenie na wynos głównie za pośrednictwem aplikacji do dostawy i pracują tylko ona i jej córka. Powiedziała, że w ciągu ostatnich 5 lat do jej restauracji przychodziło wielu obcokrajowców i wszyscy uwielbiają smak jej wegetariańskich dań.
Link źródłowy
Komentarz (0)