Izraelscy żołnierze w pobliżu Strefy Gazy w południowym Izraelu, 22 listopada (zdjęcie: AFP/Getty).
Strzelanina ustanie, żywność i lekarstwa dotrą do potrzebujących, a zakładnicy zostaną wymienieni na więźniów. Wszystko to wygląda na początek zawieszenia broni, które zakończy brutalną, sześciotygodniową wojnę między Hamasem a Izraelem.
Ale szanse na to są niemal zerowe.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu jasno wyraził tę opinię tuż przed tym, jak jego gabinet zgodził się na tymczasowe zawieszenie broni. „Jesteśmy w stanie wojny i będziemy w stanie wojny” – powiedział.
Słowa pana Netanjahu rozczarowały wiele krajów, które liczyły, że tymczasowe zawieszenie broni doprowadzi do trwalszego porozumienia.
Stany Zjednoczone również wezwały do zawieszenia broni, ale wiedzą, że walki prawdopodobnie będą kontynuowane. Chcą jedynie, aby Izrael zachował większą powściągliwość, aby uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej.
Nadzieja na trwałe zawieszenie broni
Kampania Izraela mająca na celu wyeliminowanie Hamasu zaniepokoiła wiele krajów, zwłaszcza że ponad dwie trzecie z 2,2 miliona mieszkańców Gazy zostało zmuszonych do opuszczenia swoich domów, a około 14 000 osób zostało zabitych, według danych kontrolowanej przez Hamas służby zdrowia w Gazie.
Zdjęcia izraelskich zakładników przetrzymywanych przez Hamas na murze w pobliżu Muzeum Sztuki w Tel Awiwie, 22 listopada (zdjęcie: Bloomberg).
Ponieważ obie strony tymczasowo zawiesiły walki, niektórzy dyplomaci wyrazili nadzieję na coś bardziej ambitnego.
Stany Zjednoczone zaapelowały o przerwy humanitarne, ale nie spodziewają się szybkiego zakończenia walk. Administracja Bidena uważa, że aby pokonać Hamas, Izrael musi walczyć ostrożniej, co może oznaczać dłuższą wojnę.
Jak twierdzi Bloomberg, cytując czterech anonimowych wysokich rangą urzędników amerykańskich, Waszyngton przekazał Izraelowi, że duża liczba ofiar wśród palestyńskich cywilów utrudni przeprowadzenie kampanii mającej na celu zniszczenie Hamasu.
Nie zmienia to sytuacji
Niektórzy Izraelczycy wyrazili obawy, że czterodniowe zawieszenie broni, które rozpoczęło się rankiem 23 listopada i może zostać przedłużone, jeśli Hamas uwolni więcej zakładników, może przysporzyć kłopotów izraelskiej armii.
Życie w Izraelu w dużej mierze stoi w miejscu. Gospodarka kraju zmaga się z problemami, ponieważ setki tysięcy mężczyzn zostaje powołanych do służby wojskowej. Kilka dni spokoju mogłoby spowolnić postępy izraelskiej armii.
Dym unosi się po izraelskim ataku na północną część Strefy Gazy 22 listopada (zdjęcie: AFP/Getty).
Podpisane w ostatnich dniach porozumienie o zawieszeniu broni niczym nie różni się od tego, które Izrael odrzucił kilka tygodni temu. Ale teraz wydarzyły się dwie nowe rzeczy.
Rodziny izraelskich zakładników skutecznie lobbowały za tym, aby ta kwestia była priorytetem, a nie zwycięstwem militarnym. Ponadto izraelskie wojsko poczyniło pewne postępy po tygodniach ataków powietrznych i naziemnych.
Ponieważ izraelscy zakładnicy uznani zostali za ofiary zaniedbań rządu w zakresie ochrony granic i obywateli 7 października, Tel Awiw uznał, że wycofanie się z porozumienia i ponowne porzucenie zakładników byłoby nie do przyjęcia. Wojna wybuchłaby jednak ponownie.
„Ci, którzy podejmują decyzje, wyraźnie widzą, że nie mogą się zatrzymać” – powiedział dziennikarzom Jakow Amidror, były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Izraela. „Społeczeństwo Izraela im na to nie pozwoli. Jeśli zatrzymają się po czterech, pięciu czy sześciu dniach zawieszenia broni, będzie to oznaczało koniec obecnego rządu”.
Pan Amidror przyznał, że obecny spokój może pozwolić Hamasowi na uzupełnienie i odtworzenie sił, ale nie zmieni to równowagi sił ani nie wpłynie znacząco na straty Izraela.
Nawet jeśli zawieszenie broni w Strefie Gazy utrzyma się, nie jest jasne, jak wpłynie ono na wymianę ognia między Izraelem a Hezbollahem na granicy z Libanem. Hezbollah nie jest stroną zawieszenia broni w Strefie Gazy.
Źródło
Komentarz (0)