Amerykański atak lotniczy miał dużą skalę, ale był ograniczony; najwyraźniej jego celem było wysłanie sygnału odstraszającego do Iranu, nie wywołując przy tym konfliktu regionalnego.
Po południu 2 lutego (wczesnym rankiem 3 lutego czasu w Hanoi) wojsko amerykańskie przeprowadziło zakrojony na szeroką skalę nalot na siły Al-Kuds irańskiego Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej (IRGC) oraz grupy milicji wspierane przez Teheran w Iraku i Syrii. Amerykańskie samoloty wojskowe wystrzeliły 125 pocisków kierowanych w kierunku ponad 85 celów w 8 lokalizacjach.
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA John Kirby poinformował, że nalot trwał 30 minut i najwyraźniej zakończył się sukcesem, dodając, że Waszyngton powiadomił Bagdad przed rozpoczęciem ataku.
Atak lotniczy został przeprowadzony w odpowiedzi na atak dronów na bazę USA w Jordanii, który miał miejsce tydzień temu i w którym zginęło trzech żołnierzy amerykańskich. Stany Zjednoczone oskarżyły o atak proirańskie ugrupowania milicyjne i zapowiedziały odwet. Iran zaprzeczył tym oskarżeniom.
Stany Zjednoczone nie powiadomiły Iranu o ataku z wyprzedzeniem, ale podkreśliły, że „nie dążą do wojny z Iranem” – powiedział pan Kirby.
Skład amunicji eksplodował w Iraku po ataku lotniczym USA 2 lutego. Wideo : Twitter/AuroraIntel
„Atak lotniczy był stosunkowo niewielki w porównaniu z liczbą ofiar śmiertelnych poniesionych przez armię amerykańską w ataku w Jordanii. Był głośny, ale prawdopodobnie nie miał trwałego wpływu, ani nie był najpotężniejszym uderzeniem, jakie Pentagon był w stanie zadać” – napisał komentator Nick Walsh w CNN .
Eksperci wojskowi twierdzą, że jest to starannie wybrana reakcja Stanów Zjednoczonych. Poprzednia administracja prezydenta Joe Bidena stanęła przed niemal niemożliwym zadaniem: uderzyć wystarczająco mocno, by zademonstrować determinację do odwetu, ale nie wyrządzić tak dużych szkód, by jej przeciwnicy zdecydowali się na eskalację reakcji.
Stany Zjednoczone w ciągu ostatnich pięciu dni wysłały serię wiadomości o odwecie, w których wielu wysokich rangą urzędników sugerowało cel i intensywność ataku.
„Wydaje się, że ostrzeżenia mają na celu zmniejszenie ryzyka błędnej oceny sytuacji, umożliwienie bojownikom opuszczenia wyznaczonego miejsca i ograniczenie liczby ofiar. To prawdopodobnie gwarantuje, że Iran i jego sojusznicy nie pomylą nalotu z akcją izraelską, co mogłoby doprowadzić do odwetu na Tel Awiwie i nakręcić nową spiralę eskalacji” – powiedział Walsh.
Według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka (SOHR) z siedzibą w Wielkiej Brytanii, w nalocie we wschodniej Syrii zginęło co najmniej 18 bojowników z sił proirańskich, natomiast żaden członek Sił Al-Kuds nie zginął.
Kilka źródeł w irackich służbach bezpieczeństwa podało, że celem amerykańskich nalotów były głównie pozycje kontrolowane przez proirańskie ugrupowania zbrojne na zachodzie kraju, zwłaszcza w rejonie Al-Kaim na granicy z Syrią.
Obecna napięta sytuacja na Bliskim Wschodzie oznacza, że armia amerykańska może wykorzystać jedynie niewielką część swojego potencjału bojowego. Każdy błąd lub nieoczekiwane uszkodzenia mogą wywołać szerszy konflikt.
Amerykańskie bombowce B-1B w powietrzu nad Syrią w 2015 roku. Zdjęcie: USAF
Prezydent Iranu Ebrahim Raisi powiedział 2 lutego, że nie rozpocznie żadnej wojny, ale „zareaguje zdecydowanie” na każdego, kto spróbuje zastraszyć Teheran. Dowódca IRGC Hossein Salami również ostrzegł 31 stycznia, że siły te podejmą działania odwetowe w odpowiedzi na wszelkie groźby ze strony Stanów Zjednoczonych.
Wysoki rangą urzędnik administracji Bidena również potwierdził, że Stany Zjednoczone nie zaatakują terytorium Iranu, a jedynie cele irańskie poza jego granicami. „Atak na terytorium Iranu byłby straszliwą eskalacją i jest bardzo mało prawdopodobny” – powiedział.
„Ani USA, ani Iran nie chcą wojny, a obie strony starają się unikać bezpośredniego konfliktu. Administracja Bidena spotka się z krytyką za to, że nie podjęła bezpośredniej odpowiedzi, tak jak zrobił to jej poprzednik Donald Trump w 2020 roku. Należy jednak pamiętać, że nalot, w którym zginął dowódca Sił Al-Kuds Kasem Sulejmani, zarządzony przez Trumpa, nie zapobiegł eskalacji sytuacji do obecnego poziomu” – powiedział Walsh.
Vu Anh (według CNN )
Link źródłowy
Komentarz (0)